Pieluchowa afera

lore-ley
napisał/a: lore-ley 2015-01-08 14:15
Na pewno słyszałyście o dyskusji, która niedawno wybuchła. Agnieszka Kublik z "Gazety Wyborczej" opisała sytuację, której była świadkiem (ze swoimi amerykańskimi znajomymi, jak się pochwaliła). W restauracji, w której gościli matka ze stolika obok, przebierała dziecku pieluchę. Kublik była zażenowana i zdruzgotana głupotą i brakiem taktu tej kobiety. Wysunęła teorię, że wszystkie matki żądają dla siebie nie wiadomo jakich praw, mają innych za nic. O tacie dziecka nic nie wspomniała.

Jak Wy się do tego odnosicie? Ja się z Kublik, z jej tonem, nie zgadzam. Skoro ta kobieta tam przebierała dziecko, nie miała innego wyjścia, skoro nie było specjalnego pomieszczenia do tego. Myślę, że nie czuła się z tym komfortowo. Inna sprawa, że nie powinno dochodzić do takiej sytuacji, przewijaki powinny być w każdym miejscu publicznym.

Jakie jest Wasze zdanie?
stazzja
napisał/a: stazzja 2015-01-09 15:50
Nie mam nic przeciwko przebieraniu czy karmieniu dzieci w miejscach publicznych, jeśli się to robi dyskretnie. Wiadomo, z dziećmi trudno cokolwiek przewidzieć. Za to nie lubię takiej ostentacyjności w tym, by komuś na siłę udowodnić, że się ma do tego prawo.
warriorka
napisał/a: warriorka 2015-01-09 16:22
Ja również nie rozumiem zmieniania pieluch na stole, na którym się przecież je. Z drugiej strony ten artykuł był bardzo "antymatczyny" i pełen pretensji. Matki w przestrzeni publicznej - tak!, ale zbytnia ostentacyjność nie jest najlepsza.
napisał/a: alinka1976 2015-01-11 17:28
To prawda że czasem nie ma innego wyjścia. mi sie zdarzyło, że syn zaczął płakać na mrozie do wyboru miałam śmierdzącą i zimną publiczną toaletę albo małą kawiarnie w której przewijaka nie było, ale było tam zdecydowanie cieplej. nakarmiłam dziecko przy stoliku (z butelki), a przewinęłam w gondoli wózka. Jak nie ma przewijaka to musimy radzic sobie inaczej, a dziecko nie musi uwiązywać w domu