Konkurs "Wygraj zegarek"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2007-06-04 11:58
Konkurs, konkurs, konkurs!

Mamy dla Naszych Użytkowników wspaniałe nagrody. Nagrodą główną jest zegarek firmy Timex, którego używał główny bohater filmu „Przypadek Harolda Cricka" oraz 7 zestawów nagród: film DVD „Marzyciel” i koszulka, ufundowanych przez SPI.

Żeby wygrać, należy odpowiedzieć na forum na pytanie:

Gdybyś dowiedział się, że została Ci godzina życia, jakbyś ją wykorzystał?

Czekamy na odpowiedzi na forum do 18 czerwca.

Zasady konkursu:
1. Konkurs zostanie przeprowadzony na forum polki.pl
2. Zostanie wybranych 8 najciekawszych odpowiedzi, z których autor najlepszej otrzyma nagrodę główną w postaci zegarka. Pozostałych 7 osób wygra zestawy nagród.
3. Odpowiedzi będą oceniane przez konkursowe jury.
4. Zwycięzcy zostaną powiadomieni o wygranej drogą mailową. Podczas rejestracji na forum należy podać prawdziwy adres mailowy, w celu uzyskania potwierdzenia wygranej.
5. Jury podejmie decyzję 20 czerwca i prześle informacje do osób nagrodzonych z prośbą o podanie adresu wysyłki nagród. Nagrody wyślemy pocztą po uzyskaniu danych adresowych zwycięzców.


Konkurs rozwiązany!
Nagrodę główną w postaci zegarka otrzymuje Kathrine S, a oto jej odpowiedź:
[/b]
Czerpiąc namiętność z tańca...
Przygaszone światło, muzyka chrypi ze starego gramofonu. Ja w bardzo kobiecym stroju: szpilki,kabaretki, dopasowana sukienka podkreślająca moje kształty ze znacznym rozcięciem z tyłu. We włosach czerwona róża, na ustach głęboki burgund pomadki. On w czarnych spodniach, rozpiętej czarnej koszuli ukazującej jego umięśnioną muskulaturę. W takiej właśnie scenerii, jednego z hiszpańskich klubów, chciałabym przez ostatnią godzinę życia tańczyć tango argentyńskie z moim ukochanym. Być blisko niego, czuć jego oddech na swojej twarzy, być skupiona tylko na nim. Ten taniec zawsze odnosi się do spotkania dwojga ludzi a ja właśnie chciałabym mojego ukochanego mieć blisko siebie w ostatniej godzinie życia. Poruszać się raz spokojnie i melancholijnie a po chwili bardzo energicznie. Jesteśmy sklejeni ze sobą w górnej części ciała, na dole pozostajemy w odległości długiego kroku. Do partnera należy myślenie o każdym kroku. Ja całkowicie wyłączam głowę, działam tylko zmysłami. Wsłuchuję się w muzykę, czuję bliskość. A on w tangu musi być mężczyzną. Musi być silny, wyprostowany, pewny siebie. Ja czuję się bezpiecznie, jestem pewna każdego jego kroku. Ukochany chce mnie uszczęśliwiać, trzyma mnie jak dziecko, delikatnie, a zarazem daje oparcie. Chce mnie wysłuchać - robi gest, a potem daje mi czas i miejsce na wykonanie ruchu, na wypowiedź.
Dla mnie tango to intymność i taką właśnie intymność chciałabym przeżyć w swojej ostatniej godzinie...oddanie się w tańcu to cudowne uczucie.

Zestawy nagród trafią do:
1. MJane
2. kasia kasia
3. chloe
4. mm.ii
5. altesz
6. blekitna
7. ri125

Wszystkim laureatom serdecznie gratulujemy!

Redakcja wyśle zwycięzcom informacje o wygranej na prywatną skrzynkę na forum.
napisał/a: ri125 2007-06-04 17:38
Najbardziej intrygujące jest to, że być może owe 60 minut trwa właśnie teraz. TERAZ:)

W ciągu 5 minut napisałam szybki testament
Przez 10 minut zapewniałabym bliskich o swojej miłości
10 Minut poświęciłabym na rozmowę z mamą i mężem
10 Minut poświęciłabym na sex
Przez 2 minuty powiedziałabym szefowi, co o nim myślę
Przez 3 minuty uporządkowałabym swoje dokumenty
Przez 5 minut skakałabym na bandżi
Przez 2 minuty tańczyłabym w deszczu
Przez 5 minut wystawiłabym na aukcję charytatywną cenniejsze rzeczy.
Przez 5 minut wzięłabym kąpiel.
3 minuty poświęciłabym na makijaż (niebiański:) :D

PS Czy zegar już odlicza??!! :confused:
napisał/a: homerowa4 2007-06-05 15:57
Nie jest o tym pisac latwo bo nikt nie wie co go czeka za godzine, ale jednoczesnie nie jest latwo postanowic cos sie zrobi jesli tymbardziej wiemy co bedzie za godzine. Ja gdyb poznala taka straszna diagnoze to czuje ze ruszylabym na szybkie zakupy z karta kredytowa. Kupilabym najdrozsza, wymarzona sukienke (do trumny jak znalazl), do tego sliczne buty i dodatki, skoczylabym na 15 minut do fryzjera ulozyc wlosy, bo tego mi nie zapewnia po smierci, umalowac mie umaluja sami. I zjadlabym cos drogiego, czego nigdy nie odwazylabym sie normalnie sprobowac, moze jakies owoce morza. Do tego bym biegala po ulicach cieszac sie zyciem, rozdawala usmiechy i wachala kwiaty, na koniec spisalabym szybciutki testament, a reszta zajelaby sie rodzina.
napisał/a: paula26013 2007-06-06 11:50
Trubne
ale mozliwe
przez 10 minut-szybki liścik do męża i syna a nastepnie do rodziny
przez kolejne 10 minut-zadzwoniła bym do przyjacioł
przez kolejne 10 minut-coś dla siebie co zawsze chciałąm zrobić to skok z samolotu na spadochronie
przez kolejne 10 minut-zjadła coś bardzo pysznego
przez kolejne 10 minut-szybki testamęt
przez kolejne 10 minut-szyki sex z mężem
napisał/a: XenaX28 2007-06-06 12:50
Godzina to nie wiele ale ostatnia godzina życia to czas kiedy każdy człowiek powinien zrobić coś na co zawsze miał ochotę :)
Ja najpierw zadzwoniłabym do rodziny i powiedziała, jak bardzo mi na nich zależy, i że bardzo ich kocham
W międzyczasie pozałatwiałabym - nie załatwione sprawy a potem....
Potem wyjechałabym gdzieś - gdzie mogłabym skoczyć ze spadochronu :)
napisał/a: dumka 2007-06-06 20:35
Godzina to mało, ale przez godzinę wiele można zrobić...

Wiem,że najpierw okradła bym jakiś slep...duuuży sklep...Po czym wsiadła z towrem w samochód ciężarowy i wywożąc tyle różnych rzeczy do jedzenia zostawiła bym gdzieś na środku ulicy gdzie są ludzie potrzebujący i powiedziała,żeby brali co chcą- za darmo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

A później, szybko wróciła bym do męża i syna.Wycałowałabym swojego Kubuśka, wyłaskotała go i mocno przytuliła mówiąc, jak bardzo go kocham i nigdy nie przestanę nawet jak nie będzie mnie koło niego!
Po czym z uśmiechem powiedziałabym, bądź dobrym człowiekiem, będę nad Tobą czuwać...
Późńiej szybko pożegnałabym się z rodzicami...Tak by nic nie podejrzewali dlaczego się żegnam....

A na sam koniec, na moje ostatnie 10 minut przytuliłabym męża...pewnie nie tylko bymśmy się przytulali...ale....no cóż...
Po śmierci już raczej tak by nie było...
Powiedziałabym mu,że od początku kiedy się poznaliśmy to stał się moim jedynym i po przysiędze małżeńskiej- jedynym na zawsze...
I że ma być grzeczny bo go będę straszyć jak znajdzie sobie inną... :)

I przypomniała bym mu,że ludzie którzy się kochają...tak naprawdę zawsze będą razem...I że ja na pewno po niego przyjdę kiedy wybije i jego godzina...
I pewnie przeprosiłabym Boga za kradzież...żeby mnie jednak nie wrzucił w smołę...Może by się zlitował nade mną
napisał/a: ~moniau 2007-06-06 20:40
Obym NIGDY nie stanęła przed takim problemem
kiedys na makroekonomii wydawało mi sie że godzina to bardzo wiele, w sytuacji naświetlonej przez was godzina to jest nic...
nie wiem czy byłabym w stanie myślec o czymkolwiek, o zakupach, skoku na bungee, o fryzjerze, o liście do wszystkich, o telefonach... wątpię abym mogła sie na czymś skupić i próbowac sie cieszyć tą jedna godziną, nie umiałabym... za bardzo kocham życie.
Przez ta godzine próbowałabym się ratować, zrobić cos co dałoby mi więcej czasu... pewnie bym się próbowała modlić. Jednak gdybym wiedziała już na 1000000% że nie da się nic zrobić to poprostu chciałąbym BYĆ z najbliższymi mi osobami - moim mężem i synkiem, chciałabym być z nimi, wtulać się w nich i napatrzec na nich, chciałabym powiedziec im że kocham ich ponad wszystko i że zawsze będę przy nich. Chciałabym zjeść z nimi to co kochamy najabrdziej - pizze :) posiedzieć razem w ogrodzie, wsłuchac się w bicie ich serc i myśleć żeby ta chwila nigdy się nie skońzyła....tylko tyle i aż tyle!
napisał/a: sarna34 2007-06-06 21:20
Mając ostatnią godzinę
wróciłabym na ostrze szosy obok autobusowego przystanku
jak kiedyś - skropli się ozimina
a na słupach wysokiego napięcia zaskwierczą błędne ogniki
żeby w tej wilgotnej akwareli doszukać się ojca
może przez te ostatnie chwile zechce dłońmi nakryć las
krajobraz otworzy się na nasze indiańskie okrzyki
tylko te nowe magazyny z pustaków
będą jak trudno gojące się krosty

Poproszę żeby na nowo naprawił pejzaż
jak mój czerwony rower
przecież dziecinny pokój został w jego odkryciach
kiedy krzyżował noc
przestawała zamykać mnie rezygnacja
grzywy koni wierzgały na kilimach przed tapczanem
więc będę udawać że dom w dzikim winie nie wessały kretowiska
a pies w deszczu wciąż szczeka na niezatrzymujące się samochody
zmiany bolą: czasem obezwładniają jak gwałtowna burza
żeby się nie rozkleić jeszcze zdążę poruszyć niepłodną ziemię
a na zmurszałych płotach oczyszczę oddechy
„ jego” jeszcze tlących się sąsiadów
chociaż do końca nie mam pewności
czy istniała tu „moja” wieś
może watahy kóz i agrestowy sad
nawiedzają tylko w tym ostatecznym zamyśleniu

Minuty – sekundy: to odwieczny odcinek
rozumienia nieobecnego i obecnego
ucząc się w wyobraźni „być” nawet na krótko
dla niego wśród łąk jak gorejący krzak tarniny
pochylać się dla półgłosów i szmerów
gdy zaczyna opowiadać o swoim istnieniu przeoranym ciszą
z pochowanymi krokami kuzynów i wuja Stefana
przypomnimy sobie jak ukrywaliśmy się na poddaszu
gdzie zimowały fortepiany z różanego krzaku
odeszłam od dzieciństwa kiedy za stodołami
pękały ostatnie melodramaty
a jabłonie ucodzienniały rozstaje ścieżek
wracam – wabiona dzwonem od rzeki
rendus
napisał/a: rendus 2007-06-07 00:02
Gdyby pozostała mi jedynie godzina życia, zapewne drżącą ręką napisałabym list do moich dzieci. Powiedziałabym im, że były w moim zyciu najwazniejszymi istotami.Zapewniłabym o tym, jak bardzo je kocham i jak bardzo będę za nimi tęskinić. Poprosiłabym żeby nie płakały kiedy odejdę, bo zawsze będę przy nich chociaż już więcej mnie nie zobaczą.
Napisłabym też do męża:
Byłes zawsze moją pierwszą myślą kiedy budziłam się rano i ostatnią, kiedy kładłam się spać. Zawsze będę cię kochać ale gdy przyjdzie czas, poukładaj sobie zycie na nowo...
Listy połozyłabym na półce w sypialni żeby je znaleziono, kiedy mnie juz nie będzie. Gdybym miała jeszcze chwilę, wzięłabym dzieci za ręce i poszła ostatni raz na spacer w nasze ulubione miejsce.
Po powrocie ukryłabym się w silnych ramionach męża prosząc by mnie przytulił, i tak czekałabym na nieuchronność losu. Mam nadzieję, że znalazłabym w sobie siłę i odwagę, by odejść z godnością, ale kto wie jestem przecież tylko człowiekiem
napisał/a: Martawega 2007-06-07 06:50
Moją otatnią godzinę życia spędziłabym z moim Ukochanym Mężem, z którym jestem od 30 lat:). Zadzwoniłabym może jeszcze do przyjaciół pożegnać się a może tylko wysłałabym im pożegnalnego e-maila?
napisał/a: chojmar 2007-06-07 08:00
"Świadomość śmierci pobudza do życia." — Paulo Coelho

Tymi słowy można określić nieopisany apetyt na życie, gdy dowiadujemy się o ostatnich naszych min. Dlatego jestem za tym by żyć intensywnie aby w obliczu widma śmierci na siłę nie łapać życia w żagle. Godzina nie sprawi,że zwiedzę Grecję czy zachłysnę się Tunezją a wycieczka do Indii nadal pozostanie w uśpieniu nie zrelalizowana. Najzwyczajniej zabrałbym rodzinę na spacer do lasu, maluszkowi po raz pierwszy pokazł jak pachnie jaśmin. Nie musiałbym zapewniać ich o swojej miłości do nich ,ponieważ każdego dnia im dziękuję,ż e razem przemierzamy ścieżki życia i jak dla mnie są ważni.
napisał/a: kasia262 2007-06-07 09:42
Gdyby pozostała mi tylko godzina życia, to chciałabym w tym czasie powiedzieć mojej rodzinie, że bardzo ją kocham - ok.25 minut, potem z moim chłopakiem zjadłabym przepyszny obiad - ok. 15 minut, a na koniec najprzyjemniejsze, kochałabym się z nim.