Wygraj zestaw bosko pachnących kosmetyków!

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2014-08-26 15:19
Mamy dla Was aż 12 zestawów!


fot. materiały prasowe Original Source

Original Source to marka kolorowych oraz naturalnie pachnących żeli pod prysznic i płynów do kąpiel
i, która nieustannie prowadzi krucjatę przeciwko temu co szare i nudne! Wyjątkowe połączenia zapachów oraz składników zapewniają intensywne doznania podczas kąpieli. W zależności od wariantu, Original Source ukoi Twoje zmysły lub pobudzi je do działania. Powiedz stanowcze NIE rutynie i weź udział w konkursie!

Nagrody

Do wygrania mamy aż 12 zestawów kosmetyków od Original Source. W skład każdego z nich wchodzą dwa żele pod prysznic i płyn do kąpieli. Wszystko o boskich zapachach!

Zadanie konkursowe


[CENTER]Opowiedz nam w kilku zdaniach o swojej najbardziej nierutynowej, wakacyjnej przygodzie!
[/CENTER]

My wybierzemy 12 najciekawszych opisów i nagrodzimy je kosmetykami.

Swoją odpowiedź za pytanie konkursowe zamieść na naszym forum.

[CENTER] Aby wziąć udział w konkursie musisz być zarejestrowanym użytkownikiem - sprawdź, jak to zrobić krok po kroku.
[/CENTER]
Laureatów 12 najciekawszych odpowiedzi wyłoni jury w składzie redakcji serwisu Polki.pl. Przed przystąpieniem do konkursu zapoznaj się z REGULAMINEM.
camisanegra
napisał/a: camisanegra 2014-08-26 17:17
Moja najbardziej nierutynowa wakacyjna przygoda miała miejsce kilka lat temu w rodzinnej miejscowości i miała ona związek z obcokrajowcami W wakacje u mnie w mieście odbywał się Festiwal Folkowy gdzie gościły zespoły z różnych zakątków świata. Los tak chciał, że miałam przyjemność jechania jednym autobusem z zespołem z Meksyku. Ja polka i cały autobus Latynosów. Towarzyszyła mi moja kuzynka. Podekscytowane perspektywą 30 minutowej jazdy z ludźmi mówiącymi z niezrozumiałym dla nas języku było niemałą dla nas przygodą. Wzięłyśmy udział w wspólnej w zabawie, która polegała, na przebiegnięciu środkiem autobusem przy zgaszonym świetle ( tylko małe boczne lampki się paliły) podczas gdy ludzie tą osobę łaskotali i tym samym utrudniali jej przejście do końca. Po naszym udziale w zabawie kuzynka zorientowała się, że nie ma kolczyka - 5 minut później cały autobus za sprawą Raula ( zobaczył, że czegoś szukamy, święcąc telefonem) szukał naszej zguby, przerywając tym samym tą ciekawą zabawę. :D

Dzięki tej przygodzie zakochałam się z kulturze meksykańskiej i zaczęłam uczyć się hiszpańskiego
napisał/a: gosia8524 2014-08-27 11:03
Moja wakacyjna przygoda miała miejsce w tym roku.Przed wyjazdem do Chorwacji prosiłam męża ,aby sprawdził drogę dojazdu, przez co będziemy jechać itd. Mielismy jechać przez Czechy, Austrię i Słowenię natomiast w czasie drogi zrobiłam sobie małą drzemkę,gdy się zbudziłam okazało się ,że jesteśmy na Słowacji ,która nie była w naszym rozkładzie jazdy.Przygoda była o tyle ciekaw,że na parkingu spotkaliśmy Polaków, których również nawigacja wyprowadziła w pole" i jechali przez kraj ,który nie był w ich planie Zgadaliśmy się i jechaliśmy razem do Chorwacji według już planowanej drogi.W jeden dzień my przyjechaliśmy do nich a w następny oni do nas ,kto wie może pomyłkowa tras zawiąże długą znajomość a może nawet przyjaźń.
napisał/a: marta_z1907 2014-08-27 11:19
Jak to w małych miejscowościach bywa kiedy donikąd się nie wyjeżdża często chodzi się pojeść czasem do pizzernii.:cool: Pewnego dnia udałam się do jednej z nich z koleżankami. Siedzimy, jemy, rozmawiamy, śmiejemy się itd. -jak to kobiety na wspólnym spotkaniu.

Po jakiś 10 min do stolika obok siadają inni ludzi. Byli to chłopacy, z którymi chodziłyśmy wiele lat temu do jednego gimnazjum. Ci zaczęli do nas "podbijać" (tak to określił jeden z nich). Koleżanki oczywiście przyznały się do posiadania chłopaków, czego ja nie mogłam zrobić, bo wyznaję zasadę, ze warto mówić o czymś co istnieje... I zaczęło się. Słychać było, że niektóre "teksty" pozostały im jeszcze w pamięci z lat szkolnych. Na szczęście ucięłam rozmowę zgrabną puentą.
Odeszli od naszego stolika.
Potem powiedziałam dziewczynom, że czułam się niczym w jakiejś dżungli pełnej orangutanów. Ot, taka sytuacja w "prawie" miejskiej dżungli.
bajgle
napisał/a: bajgle 2014-08-27 11:25
Najbardziej nierutynowa wakacyjna przygoda przydarzyła mi się kilka lat wcześniej gdy jako szczęśliwa absolwentka szkoły wyższej mogłam cieszyć się już z upragnionego tytułu inżyniera :) Razem z przyjaciółkami tak bardzo szczęśliwe postanowiłyśmy zaszaleć i uczcić jakoś osiągnięcie tak znaczacego dla nas sukcesu i wybrałyśmy się w podróż w nieznane a dokładniej podróż w Polskę (ale w nieznane ;) ) Wsiadłyśmy w pociąg który miał nas zawieść na drugi koniec naszego pięknego kraju. Po dotarciu do celu naszej podróży jak to dziewczyny zaczełyśmy wędrówką od sklepu do sklepu, robiłyśmy mnóstwo zdjęć a dobry nastrój nas nie opuszczał. Gdy poczułyśmy już znużenie, zrobiłyśmy się głodne i chciało nas się pić postanowiłyśmy wejść do jednego z zachęcająco wyglądających barów. Okazało się że tym razem intuicja nas zawiodła bo była to zwykła pijalnia piwa a jednak ... główną atrakcją tego niezbyt kuszącego miejsca był mechaniczny byk na którego bez chwili zastanowienia postanowiłam wskoczyć i zacząć ujeżdżać niczym prawdziwa "Xena - wojownicza księżniczka" ;) Piszczałam jak dziecko a byk machał mną na wszystkie możliwe strony, w bluzce pękł mi guzik a nogi zrobiły się czerwone z bólu. Przy oklaskach i krzykach przyjaciółek dotrwałam jednak do końca tej "dzikiej jazdy" ;)
napisał/a: K26 2014-08-27 11:33
Dziwną, ale na początku bardzo stresującą sytuacją była rezerwacja
w pokoju hotelowym. Hotel i Spa to marzenie, każdej kobiety. Niestety, mój czar prysł jak bańka mydlana. Mimo wcześniej obiecanego pokoju, okazało się że została ona zrobiona pomyłkowo, na tydzień później. Ja załamana, na wpół rozgoryczona nie miałam innego wyjścia i znalazłam prywatną kwaterę u pewnego górala. Później nie było już tak źle. Rodzina górali zapewniła swoim gościom znakomitą atmosferę i domowe, tradycyjne posiłki. Wyjazd był niezapomniany, a przyjaźń pozostała do dziś. Dzisiaj odbieram tą pomyłkę zupełnie inaczej. Wyjazd był super, a maseczki z alg i innych cudów zapewne nie dałyby mi takiej satysfakcji, jak poznanie tradycji, wyszywania pięknych góralskich wzorów na chustach czy robienia oscypek. To najlepsza wakacyjna przygoda jaka mogła mi się przytrafić. Pozdrawiam
napisał/a: paradoxa 2014-08-27 12:53
Najlepsze wakacje mego życia w Angli i moja największa przygoda.Byłam tam z koleżankami... w pracy.A gdy już byłysmy zmęczone i zmarnowane i zflustrowane monotonią pracy wsiadłyśmy w pierwszy lepszy autobus i pojechałyśmy na końcówy przystanek.A tam ciężko zarobione pieniądze wydałysmy na ciuchy,kosmetki i zabawę w barach.Poznałyśmy ciekawych ludzi i zobaczyłysmy ciekawe miejsca.Oczywiście w końcu wróciłyśmy ale tych przeżytch chwil do końca życia nie zapomnę...
napisał/a: candywatch 2014-08-27 13:00
Podczas tegorocznych wakacji na malowniczej Sycylii mój ukochany chłopak zorganizował niesamowitą niespodziankę.
Cała nasza grupa wyjazdowa wjechała autokarem na 2000 m.n.p.m. na wulkan- Etnę. Jednak mój chłopak zabrał mnie na wycieczkę najbliżej czynnego krateru, ponad 3000 m.n.p.m.! Mimo wahania, zdecydowałam się tę nieco niebezpieczną wyprawą i to był mój najlepszy akt odwagi w życiu!
Gdy dotarliśmy na miejsce, najpierw kolejką, potem odpowiednio przystosowanym do tak ekstremalnych tras ciężarówko-autobusem, mój ukochany klękając przede mną zapytał czy zostanę jego żoną mówiąc, że zabrał mnie aby pokazać mi cały świat, który mu przysłaniam, z góry!
Po moim pełnym radości i wzruszenia TAK! na palcu pojawił się przepiękny pierścionek zaręczynowy od Kruka!
Tak więc opary z Etny towarzyszyły mi podczas najpiękniejszej w moim życiu chwili- oświadczyn mężczyzny, z którym pragnę spędzić całe życie!
napisał/a: pati111350 2014-08-27 13:21
Moja nierutynowa wakacyjna przygoda miała miejsce rok temu. Pojechałam z rodziną nad jezioro pod namiot do jednego ośrodka wypoczynkowego w lesie. Rozbiliśmy się w małym spadzie. Wszystko wspaniałe, pogoda dopisywała... ale nie pod koniec urlopu. Było ciężkie powietrze, zbierało się na burzę. MEGA nawałnica rozpętała się w nocy. Obudziłam się, patrzę, a tu zalewa namiot, wyskoczyłam do komory reszty rodziny i krzyczę: "POWÓDŹ!!". Tata wyskoczył, wody po kostki i coraz więcej. Postanowiliśmy jak najszybciej zabrać śpiwory i resztę ważnych rzeczy, żeby nam nie zmokły. Uciekliśmy do auta. Wtedy, to wody było już po kolana. Musieliśmy nawet kilka metrów odjechać, bo do progu auta woda sięgała. Resztę nocy spaliśmy w samochodzie. Gdy wstaliśmy rano zobaczyliśmy połamane drzewa (jedno nawet spadło na domek i przygniotło czyjeś auto), poskładany namiot i pełno gałęzi. Musieliśmy wszystko myć, nawet stolik i krzesła. Złożyliśmy namiot, zjedliśmy jakieś śniadanie, porobiliśmy kilka fotek tej masakry i pojechaliśmy do domu, bo cóż innego mogliśmy zrobić... Po prostu chaos! Nie zapomnę tego, to była przygoda! Takiej burzy to ja jeszcze nie przeżyłam :)
losannas
napisał/a: losannas 2014-08-27 16:43
Chciałabym móc napisać, iż to była "wakacyjna przygoda, on był jeszcze młody i ona była młoda, zakochani przy świetle księżyca..." ale mam do opowiedzenia zupełnie inną i bardziej mroczną historię...

Rzecz działa się daleko w górach. Zmęczeni wędrówką zapytaliśmy pewną starszą kobietę o drogę, gdyż w obcym kraju nie mieliśmy pojęcia jak iść. Drogę nam podała, ale zupełnie niewłaściwą! Zamiast iść do zamku bezpieczną trasą szliśmy zupełnie pod górkę - po kamieniach, ostach, pokrzywach i stromych, śliskich głazach. Każdy z naszej pięcioosobowej rodziny był brudny i przerażony, ale już nie było odwrotu... Schodząc po tak stromym urwisku moglibyśmy jedynie połamać nogi. Zatem z duszą na ramieniu wspinaliśmy się z mozołem podpierając wszystkimi czterema kończynami a mimo to zsuwaliśmy się co jakiś czas ze zbocza o parę centymetrów...

To była jeden z bardziej dramatycznych momentów w moim życiu... Ale również przygoda, której nigdy nie zapomnę! Nasza rodzina zjednoczyła się wtedy jak nigdy wspierając się nawzajem i łapiąc za rękę niemal w ostatniej chwili przed upadkiem...
napisał/a: kubutka 2014-08-27 17:18
W tym roku mąż postanowił że wakacje spędzimy w kraju ,an Mazurach pod namiotem.Czemu nie pomyślałam i z ochotą zabrałam się za pakowanie już tydzień przed planowanym wyjazdem.Pogoda dopisywała nam .Lasy dookoła,cisza a woda w jeziorze krystalicznie czysta.Pewnego dnia opalając się na leżaku przysnęłam i obudził mnie jakiś plusk.Zerwałam się na równe nogi podbiegłam do brzegu a tam z wody wynurza się jakiś potwór oblepiony wodorostami.To co usłyszał las i zwierzęta ,tego dzikiego wrzasku nie da się opisać.Stałam sparaliżowana na brzegu i wrzeszczałam ile sił w płucach.Aż tu naraz słyszę od tego stwora Kochanie ,coś ty to przecież ja.Jak się okazało to mój kochany mąż wypadł z łódki jak łowił ryby i po prostu wychodził sobie na brzeg.Miałam ochotę go udusić własnymi rękami i wiem że już nigdy nie dam się namówić na taki wypad bo i komary też nam dopisały i dały popalić.
napisał/a: marywol 2014-08-27 18:18
Nadal nie mogę pojąć jak to się stało, że podczas kąpieli w morzu nad wybrzeżem Costa Brava tylko ja jedyna, z pośród 50 osobowej grupy, zostałam boleśnie poparzona przez meduzę. Opuchlizna i ślad na 3 dni... :) Krótko i w temacie :)