Konkurs "Moja najlepsza randka"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2014-02-12 13:10
Opisz swoją najpiękniejszą randkę i wygraj biżuterię od APART!

[CENTER]
[/CENTER]
[CENTER]fot. Fotolia
[/CENTER]

Walentynki to dzień premiery filmu "Miłość bez końca". Redakcja Polki.pl poleca go szczególnie w dniu 14 lutego, kiedy wszystko kręci się wokół miłości! Miłość, szczególnie ta pierwsza to w przypadku wielu historii przeżycie obezwładniające w całej swej intensywności, obsesji, możliwościach i obietnicach. Nie dziwne więc, że cały czas jest ono inspiracją dla reżyserów, którzy kręcą coraz to nowsze filmy z wielką miłością w roli głównej. Z okazji tej premiery mamy dla Was szybki konkurs z cennymi nagrodami od marki APART!

"Miłość bez końca" - recenzja filmu

Film opowiada historię typowych szekspirowskich kochanków. W tegoroczne Walentynki, pewna młoda para, aby ocalić swoją miłość, będzie musiała stawić czoła przeciwnościom losu. W filmie poznamy perypetie Jade Butterfield i Davida Elliota, pochodzącej z klasy uprzywilejowanej dziewczyny i charyzmatycznego chłopaka, których romans staje się tym bardziej intensywny im bardziej rodzice dziewczyny próbują ich rozdzielić. I chociaż dzielą ich różnice klasowe, ich namiętność staje się niepohamowana.

[CENTER]
[/CENTER]

Zadanie konkursowe

[CENTER]Zapoznaj się z recenzją filmu "Miłość bez końca", później opisz nam swoją najlepszą randkę w życiu i zdradź nam, czy przeżyłaś podobną historię jak bohaterowie tego filmu!
[/CENTER]

Swoją odpowiedź umieść na naszym forum, a później już tylko czekaj na ogłoszenie wyników. Może to właśnie Twoja odpowiedź okaże się jedną z tych najciekawszych?

Nagrody

Redakcja nagrodzi aż 15 osób! Każdy ze zwycięzców otrzyma zawieszkę z cyrkoniami APART z kolekcji "Lśnienie". Powodzenia!




Przed udziałem zapoznaj się z REGULAMINEM

Konkurs trwa od 12.02.2014 do 04.03.2014
napisał/a: candywatch 2014-02-12 15:55
Moja najlepsza i jednocześnie najpiękniejsza randka w życiu miała miejsce rok temu, w Walentynki.
Spędzałam wtedy ferie zimowe wraz z moim ukochanym chłopakiem w górach, jednak rano, tamtego pamiętnego dnia, 14 lutego, mój ukochany zniknął, pozostawiając mi jedynie liścik, że po południu porywa mnie na randkę.
Zaskoczona, czekałam podekscytowana. Jakub zjawił się wczesnym popołudniem i zabrał mnie autem kilka kilometrów poza miejscowość, gdzie wypoczywaliśmy.
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, oniemiałam. Cały hotel urządzony był w japońskim stylu, a przywitały nas .. gejsze!
Mój ukochany zrobił mi ogromną niespodziankę, wiedział bowiem, że Japonia to państwo, które ogromnie mnie fascynuje i o którego odwiedzeniu marzę.
Ale to nie koniec atrakcji!
Elegancka kolacja przy świecach: "Sakura" oparta na oryginalnych japońskich składnikach, serwowana w salonie prywatnym wśród autentycznych dekoracji i w prawdziwej zastawie stołowej z Japonii rozpoczęła nasz wieczór. Skosztowaliśmy tradycyjnych dań, takich jak zupa algowa, czy marynowany imbir, kończąc oczywiście tradycyjnym sushi.
Później, przy dźwiękach japońskiej muzyki, przebraliśmy się w kimona i urządziliśmy krótką sesję zdjęciową.
Byłam zachwycona, a w dodatku mój ukochany wciąż powtarzał mi jak bardzo mnie kocha i prawił komplementy.
Wspaniały wieczór zakończyliśmy w japońskim pokoju sypialnianym, urządzonym niezwykle intrygująco.

I tak moja najlepsza randka w życiu dobiegła końca.
Tematyczna kolacja rodem z Japonii. Klimatyczne wnętrza, pyszna kolacja, bogato zdobione kimona.
Niesamowita przygoda i pamiątkowe zdjęcia dające wspomnienia na lata!
A dzień później, rano, w japońskim pokoju sypialnianym, mój chłopak poprosił mnie o rękę i chyba nie muszę dodawać, że szczęśliwa odpowiedziałam- taaak! :))


A czy przeżyłam podobną historię jak bohaterowie filmu "Miłość bez końca"?
I tak, i nie. Na drodze do naszej miłości nie stały żadne przeszkody.
Jednak była ona równie intensywna, obezwładniająca i co najważniejsze- pierwsza. Nigdy wcześniej nie tworzyliśmy poważnych związków, dopiero spotykając siebie poczuliśmy prawdziwą miłość i do dziś wciąż jesteśmy w sobie zakochani.
Mój mężczyzna jest dla mnie... dotknięciem warg wilgotnych, uśmiechem pogodnym, ciepłym spojrzeniem i rozbawieniem, dotykiem, pragnieniem, spełnieniem, myślą i słowem. Miłością. I marzę, aby tak było już zawsze.
napisał/a: kubabe67 2014-02-12 16:30
Na moją najlepszą randkę w życiu o dziwo- zabrała mnie moja ukochana dziewczyna, nie ja ją!
Na urodziny podarowała mi voucher na grę w paintball... we dwoje! I oświadczyła, że gramy dziś po południu!
Zmartwiłem się nieco tym, że udział weźmie również moja dziewczyna, w końcu jest przedstawicielką płci pięknej, w dodatku dość niską i filigranową.
Jednak moje obawy okazały się bardzo na wyrost! Moja ukochana była największą fighterką na polu bitwy i jedyną kobietą!
Zabawy było co nie miara, a jeszcze więcej przelotnych buziaków podczas obrony świecy dymnej :)
Po bitwie urządziliśmy sobie przygotowany przez moją ukochaną mały piknik na trawie. Były kanapki, truskawki, upieczone przez nią babeczki czy moje ulubione ciasto czekoladowe.
I moja piękna dziewczyna, najwspanialsza kobieta pod słońcem na naszej wyjątkowej randce!

Mało romantyczne, powiecie. Ale niesztampowa randka to dla mnie dużo lepszy pomysł niż komercyjne serduszka, skryte pocałunki w kinie, czy długi, romantyczny spacer. To mamy na co dzień, a takie wyjątkowe chwile jak ten niezapomniany paintball, pokazał mi, że moja ukochana pragnie spędzać czas ze mną również tak jak ja lubię, a nie tylko trzymając się za ręce podczas romantycznej komedii.

Najlepsze randki to tak naprawdę te, które pozwalają nam spędzić niezapomniane chwile razem i podarować wyjątkowe wspomnienia. I moja najlepsza randka właśnie to mi ofiarowała.

I na pewno tytuł filmu "Miłość bez końca" odzwierciedla naszą miłość. Jestem pewien, że już zawsze będziemy razem. Również nie była to łatwa miłość, mieliśmy zaledwie po 16 lat kiedy się poznaliśmy i zakochaliśmy. Całe liceum stanowiliśmy nierozłączną parę, później kurczowo trzymaliśmy kciuki, aby studiować w jednym mieście. Udało się!
Teraz studiujemy, mieszkamy razem i wciąż jesteśmy tak samo zakochani jak wtedy, na paintballu ponad rok temu. Myślimy też o ślubie w niedalekiej przyszłości.
Nasza miłość jest tak intensywna, że nic nigdy nie będzie w stanie stanąć jej na przeszkodzie i jestem tego w stu procentach pewien. Wierność jest sexy, to nasze motto na każdy dzień wspólnego życia.
napisał/a: kubabe67 2014-02-12 16:36
Na moją najlepszą randkę w życiu o dziwo- zabrała mnie moja ukochana dziewczyna, nie ja ją!
Na urodziny podarowała mi voucher na grę w paintball... we dwoje! I oświadczyła, że gramy dziś po południu!
Zmartwiłem się nieco tym, że udział weźmie również moja dziewczyna, w końcu jest przedstawicielką płci pięknej, w dodatku dość niską i filigranową.
Jednak moje obawy okazały się bardzo na wyrost! Moja ukochana była największą fighterką na polu bitwy i jedyną kobietą!
Zabawy było co nie miara, a jeszcze więcej przelotnych buziaków podczas obrony świecy dymnej :)
Po bitwie urządziliśmy sobie przygotowany przez moją ukochaną mały piknik na trawie. Były kanapki, truskawki, upieczone przez nią babeczki czy moje ulubione ciasto czekoladowe.
I moja piękna dziewczyna, najwspanialsza kobieta pod słońcem na naszej wyjątkowej randce!

Mało romantyczne, powiecie. Ale niesztampowa randka to dla mnie dużo lepszy pomysł niż komercyjne serduszka, skryte pocałunki w kinie, czy długi, romantyczny spacer. To mamy na co dzień, a takie wyjątkowe chwile jak ten niezapomniany paintball, pokazał mi, że moja ukochana pragnie spędzać czas ze mną również tak jak ja lubię, a nie tylko trzymając się za ręce podczas romantycznej komedii.

Najlepsze randki to tak naprawdę te, które pozwalają nam spędzić niezapomniane chwile razem i podarować wyjątkowe wspomnienia. I moja najlepsza randka właśnie to mi ofiarowała.

I na pewno tytuł filmu "Miłość bez końca" odzwierciedla naszą miłość. Jestem pewien, że już zawsze będziemy razem. Również nie była to łatwa miłość, mieliśmy zaledwie po 16 lat kiedy się poznaliśmy i zakochaliśmy. Całe liceum stanowiliśmy nierozłączną parę, później kurczowo trzymaliśmy kciuki, aby studiować w jednym mieście. Udało się!
Teraz studiujemy, mieszkamy razem i wciąż jesteśmy tak samo zakochani jak wtedy, na paintballu ponad rok temu. Myślimy też o ślubie w niedalekiej przyszłości.
Nasza miłość jest tak intensywna, że nic nigdy nie będzie w stanie stanąć jej na przeszkodzie i jestem tego w stu procentach pewien. Wierność jest sexy, to nasze motto na każdy dzień wspólnego życia.
napisał/a: zanka88 2014-02-12 17:54
Życie to nie film i moja randka też raczej nie przypominała kadru z komedii romantycznej, a raczej był to film sensacyjny z fragmentami thrilleru. Było to we wrzeniu rok temu w górach. Górskie szlaki nieco już opustoszały, ale pogoda była nadal wspaniała i motywowała do wspinania się na szczyty. Kiedy wstaliśmy rano okazało się, że szczyty gór pokryte są śniegiem i w połączeniu ze słońcem pogoda była niesamowita. Wybraliśmy się więc na długą wędrówkę i jak to bywa podczas takich wycieczek początkowy entuzjazm przemienił się w zmęczenie i zdenerwowanie. Długie maszerowanie bardzo mnie zmęczyło i po dotarciu do schroniska powiedziałam, że nie mam siły na dalszą drogę i wracamy. Oczywiście mój ukochany starał się namówić mnie na dalszą wędrówkę na wszystkie sposoby, aż w końcu między nami zaczęły trzaskać pioruny i doszło do ostrej wymiany zdań. Suma summarum jednak dla świętego spokoju postanowiłam, że pójdę dalej... Kiedy dotarliśmy już na szczyt okazało się, że jest tam dosłownie kilka osób, a jeszcze bardziej mnie zdziwiło kiedy mój partner wyciągnął z plecaka koc, truskawki i inne przekąski. Na początku zaczęłam się śmiać, ale kiedy zobaczyłam szampana od razu zrozumiał co jest grane i szczerze mówiąc trochę się przestraszyłam :) Oczywiście zaręczyny przyjęłam ze wzruszeniem, a szampan okazał się na szczycie nie lada gratką, bo jak to w górach bywa zawarcie znajomości jest bardzo łatwe, a z alkoholem w ręku jest jeszcze łatwiej. W dół schodziliśmy roześmiani i z masą pozytywnych emocji. Nie zamieniłabym tego koca i szampana na trawie na najlepszą restaurację, bukiet czerwonych róż i najdroższą kolację....
Dalej już wszystko szło jak pomaśle, a w wakacje było tak:
napisał/a: marta_z1907 2014-02-12 20:43
Końcówka jesieni. Z drzew spadałyostatnie liście. Spotkaliśmy sie w parku nie daleko mojej uczelni. Ujrzałam mojego chłopaka z bukietem kwiatów. Poszliśmy do pobliskiej kawiarni po krótkim spacerze. Tam rozmawialiśmy co działo się w naszym życiu przez ostatnie klika dni, bo właśnie tyle czasu się wówczas nie widzieliśmy.

Randka nie musi obfitować w niezapomniane wrażenia rodem z powieści miłosnych, nawet zwykłe spotkanie może być nie zwyczajne.
Tak też właśnie było z bohaterami filmu, dla nich każde spotkanie ze sobą było najważniejszym wydarzeniem w ich życiu.
bajgle
napisał/a: bajgle 2014-02-12 21:23
Moja najlepsza randka to była niemal podróż w czasie...podróż w czasie do beztroskich czasów dzieciństwa gdzie dni spędzało się na zabawie, psotach i wygłupach. Wszystkie te atrakcje zapewnił mi mój ukochany. Zabrał mnie do objazdowego wesołego miasteczka. W mojej miejscowości taka atrakcja to jest "coś", bo zwykle nic tu się nie dzieje. Więc skuszona zaproszeniem dałam się ponieść zabawie niczym małe dziecko. Zabawę zaczęliśmy od mechanicznych samochodzików którymi jeździliśmy cała mocą co raz zderzając się maskami, ale jakoś obyło się bez większych kolizji ;) W atrakcjach nie zabrakło diabelskiego młyna gdzie trzymając się za ręce krzyczeliśmy z ekscytacji z całych sił w płucach. Wstąpiliśmy również do pokoju śmiechu gdzie wielkie lustra zniekształcały nasze ciała sprawiając że niemal przewracaliśmy się z uciechy :) A smak najsmaczniejszej waty pod słońcem mam w ustach do dziś, tej słodyczy nie da się porównać z żadnym nawet najbardziej wykwintnym deserem. Niezapomniane spotkanie.
Recenzja filmu "Miłość bez końca" zaintrygowała mnie do tego stopnia że stwierdziłam iż nie ma co czekać do premiery w kinie i pobiegłam do księgarni po książkę. Czytając opis niemal czułam jakbym to ja opowiadała tą historię, bo podobne wydarzenia spotkały mnie i partnera. Również u nas na drodze do szczęścia stali rodzice a dokładniej matka mojego ukochanego. Długa była droga do szczęścia zapewne tak długa jak bohaterów książki lecz tego dowiem się jeszcze przed premierą filmu. A zakończenie swojej historii znam już dziś - przecież na pytanie zadane mi szeptem do ucha odpowiedziałam na całe gardło TAAAAK :)
Majcik
napisał/a: Majcik 2014-02-12 22:22
Jak może wyglądać randka, której hasło przewodnie brzmi: "Żeby nikt nas nie widział"? Oczywiście może ona zamienić się w kompletną klapę, szczególnie, gdy jeden z uczestników, uzna, że ten drugi się go wstydzi. Oboje mogą być też tak zajęci ukrywaniem się, że między palcami, ucieknie im, to co najważniejsze. Tak właśnie może to wyglądać, ale na szczęście istnieje też druga opcja. Oboje mogę spotkać się "na mostku", dość niepewnie przywitać, chociaż przecież, to nie ich pierwszy wspólny wypad. A mimo to ona powiedziała koleżankom z pokoju, że idzie na spacer, a on rzucił przyjacielowi, że idzie się spotkać z bratem.
- Ale chyba się czegoś domyślił - rzuca on, kierując się do samochodu.
- Przecież ty nie masz brata - mówi ona, patrząc na niego nieco zaskoczona.
- Właśnie dlatego chyba się czegoś domyślił.
W atmosferze rozbawienia odpala auto i wyjeżdża z parkingu. Do celu docierają szybko. Plac z karuzelami stoi w mieście już od kilku dni i oboje mieli ochotę się do niego wybrać, ale brakowało im towarzystwa do zabawy. Kiedyś bez wahania poszliby razem, ale po rozstaniu, jakoś tak nie wypadało. Zaraz pojawiłyby się plotki, dociekania i dobre rady znajomych. I mimo iż od dłuższego czasu znowu coś pchało ich w swoje objęcia, to istniała też pewna blokada między nimi. On się przełamał pierwszy - dogonił ją na schodach i zaproponował. Ona się zgodziła. Obije byli przy tym śmiesznie zakłopotani. Uknuli plan, który teraz, idąc w stronę kolejnej karuzeli, realizowali.
- Ej, to czasem nie Damian? - rzuciła w pewnej chwili Ona, niepewnie wskazując na stojącą nieopodal grupę.
- Gdzie? - spytał On, podążając za jej wskazówkami. - Nie no, chyba nie - mruknął powoli, znajdując wreszcie cel. - Chociaż... ta dziewczyna obok wygląda, jak Aśka.
Dawid i Aśka.
Aśka i Dawid.
Jeśli ich zobaczą, to na bank wysnują pewne wnioski i przy okazji je rozpowiedzą. Może niespecjalnie, może przypadkiem: Dawid rzuci w czasie jakiejś imprezy "a widziałem was w wesołym miasteczku", albo Aśka na babskim wieczorze, po usłyszeniu, że Ona jest singielką palnie: "a tak ładnie wyglądaliście na tej karuzeli!".
Decyzja zapadła szybko: wiejemy! Jednak jak można zwiać, gdy w tłumie znikną dwie głowy przed którymi chce się uciec? Jak ich uniknąć, skoro nie wiadomo, gdzie się zaraz pojawią?
- Kryj się za watą! - krzyknął On, gdy nieopodal mignęła mu znajoma sylwetka.
- Za budkę z popcornem, szybko - szepnęła Ona, gdy i jej coś się przewidziało.
- Precelka? - spytał sprzedawca, uśmiechając się do nich wesoło.
Ona najlepiej z tej ucieczki zapamiętała jego śmiech, gdy zgubiła buta i oburzyła się, że nie jest Kopciuszkiem. W Jego pamięci utrwaliły się Jej łzy śmiechu, gdy oboje nie mogli sobie przypomnieć gdzie zaparkowali. Później przyszedł czas na ochłonięcie z emocji - spacer po rynku i... ucieczkę przed grupą studentów, którzy też wydawali się dziwnie znajomi. A na samym końcu, już po północy, nad naleśnikami z kremem, było jego radosne: "ja chcę jeszcze raz".
Aśka i Dawid do tej pory utrzymują, że nie byli w wesołym miasteczku.

Czy moja historia przypomina historie bohaterów "Miłość bez końca"? Dostrzegam wiele podobieństw i różnic, ale to pewnie dlatego, że nigdy nie ma dwóch identycznych historii. W pewien sposób my też ratowaliśmy swój związek, a dokładniej - podjęliśmy próbę stworzenia go na nowo. Nas nikt nie próbował rozdzielić, ale pewnie by do tego doszło, gdybyśmy wcześniej poinformowali o swoich planach - ktoś by rzucił: "przecież przez niego płakałaś", kto inny by dodał: "dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki". Jednak na drodze naszej miłości też nic nie było w stanie stanąć.
napisał/a: anette08 2014-02-12 23:09
Randka która zrobiła na mnie największe wrażenie? Zostawiam mężowi przez cały dzień liściki z podpowiedziami co ma robić i co czeka go później. Ostatni liścik zaprowadzi go właśnie na kolację.

1 to liścik który leży przy łozku. Są w nim informacje że ma udać się lodówki. W lodówce przygotowane śniadanie od serca z kolejnym krótkim liścikiem że kolejna niespodzianka czeka w łazience. W łazience na lustrze szminką napisane wyznanie, przygotowany jego ulubiony żel pod prysznic i przyczepiona karteczka, że kolejna podpowiedź pojawi się o godzinie 14. Jako ze o 14 mąż jest w pracy wynajmuje kuriera który dostarczy mężowi butelkę czerwonego wina i kieliszki oraz liścik. "Nie zapomnij nosić butelki i kieliszków ze sobą. Musisz mieć ją wszędzie gdzie dziś się udasz. Kolejna podpowiedź wkrótce. Po przyjściu męża z pracy na łóżku w sypialni położone jest tajemnicze pudełko a w nim ulubione perfumy męża i liścik, żeby ubrał się w garnitur, wyszykował i zszedł na dół. Koniecznie ma ubrać na siebie perfumy które były w pudełku.Na dole czeka kolega przebrany za szofera który wręcza mu liścik że ma udać się z nim ale nie pytać gdzie jadą i po co. Kolega zawozi go do naszej ulubionej restauracji w której czekam ja wraz z elegancko nakrytym stołem i świecami. Butelkę wina przynosi mąż którą dostarczył mu kurier

W moim związku są i podobieństwa i różnice, ale najważniejsze miłość potrafi przetrwać wszystko tak jak w naszym przypadku:)
napisał/a: jaga12Xj1 2014-02-13 08:40
Mnie się wydaje że każda randka zostawia jakieś miłe wspomnienia to smaczna kolacja ,dobry film w kinie lub miły spacer po parku które potem opowiada się swoim wnukom
napisał/a: malnad 2014-02-13 11:18
Najlepsza randka na jakiej byłam odbyła się kilka lat temu i zdecydowanie była to najwspanialsza niespodzianka jaka mnie spotkała. Zostałam zaproszona przez mojego chłopaka na randkę. Nie była to nasza pierwsza randka, ale do tej pory były one raczej "przyziemne". Wystrojona w sukienkę i szpilki czekałam na ukochanego. Kiedy już się spotkaliśmy zabrał mnie na jakieś odludzie, gdzie nie dość, że było ciemno to jeszcze dookoła pełno było wagonów kolejowych. Była to bocznica kolejowa...co wydało mi się bynajmniej dziwnym miejscem na randkę. Ale to co zobaczyłam później przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Weszliśmy do jednego z wagonów, gdzie na podłodze leżały róże. Poukładane były w strzałki i prowadziły przez cały wagon. Mój ukochany kazał mi iść tam gdzie mnie zaprowadzą więc ruszyłam przed siebie... Po chwili zauważyłam, że mój wybranek gdzieś się ulotnił:) No ale skoro są strzałki to idę- pomyślałam. I szłam tak chyba przez 3 wagony, zebrałam po drodze ogromny bukiet róż. W końcu dotarłam do przedziału, który zasłonięty był czerwonymi zasłonkami. Otworzyłam i myślałam, że przeniosłam się do innego pociągu... w przedziale czekał mój ukochany, przed nim stał nakryty stół i świeczki. Nie było jasno, ale światło świec delikatnie oświecało wnętrze przedziału, gdzie na siedzeniach leżała ogromna ilość czerwonych serduszek (różnej wielkości) z napisami KOCHAM CIĘ. Ten przedział nie wyglądał jak przedziały w zwykłym pociągu.Stałam tak w tych drzwiach przez dłuższą chwilę, aż w końcu mój ukochany zaprosił mnie do środka. Ciężko mi było wydusić z siebie jakiekolwiek słowo, zaskoczenie odebrało mi mowę.
Na szczęście mojemu ukochanemu nie odebrało i zapytał....Czy zgodzisz się, jechać ze mną tym pociągiem do końca życia? Oszołomiona jeszcze samą niespodzianką nie byłam gotowa na kolejną, więc po chwili ciszy mój ukochany zapytał ponownie: "To jak, zostaniesz moją żoną?" Wtedy chyba wróciłam na ziemię i odpowiedziałam "tak". I tak jedziemy sobie tym naszym pociągiem już kilka lat:)
paula274
napisał/a: paula274 2014-02-13 11:31
To była moja najlepsza randka a zarazem najpiękniejszy dzień w życiu , Mój chłopak Grzesiek jest ode mnie 11 lat starszy jest Dj, wodzirejem i producentem muzycznym poznaliśmy się w klubie gdzie grał imprezę ,ze wszystkich dziewczyn wybrał właśnie mnie, jesteśmy już ze sobą 4 lata i świetnie się dogadujemy. Rok temu dzień przed walentynkami chciałam zrobić mu wyjątkową niespodziankę , nie chciałam kupować gotowego prezentu, własnoręcznie chciałam coś przygotować dlatego też wybrałam się do centrum handlowego po potrzebne materiały , przechodziłam obok małej kawiarenki , zapach kawy sprawił że nie mogłam przejść obojętnie , otwieram drzwi kawiarenki robię jeden krok w przód patrzę a tu przy jednym ze stolików siedzi mój chłopak Grzesiek z nieznajomą mi dziewczyną przy filiżance kawy i laptopie , śmiejąc się przy tym i dobrze bawiąc, nie zastanawiając się wybiegłam , Grzesiek zobaczył mnie, pobiegł za mną nie chciałam z nim rozmawiać tłumaczył się że wszystko mi wytłumaczy że to nieporozumienie. Pobiegłam do domu on za mną jednak nie chciałam go widzieć i słuchać przepłakałam całą noc na telefonie miałam chyba milion połączeń i sms z przeprosinami , wyłączyłam telefon , nad ranem zasnęłam. Dzień Walentynek , pomyślałam sobie wtedy że to najgorsze święto w życiu , cały dzień leżałam przed tv opychając się stertami lodów , wieczorem usłyszałam jakieś głosy dochodzące zza okna , podeszłam bliżej otworzyłam balkon i zobaczyłam oświetlony czerwonym światłem dom , serce z płatków róż , w środku serca stał Grzesiek , obok niego pełno głośników , spytałam się co robi po czym odpowiedział że bardzo mnie przeprasza i że muszę coś usłyszeć, puścił jego własną piosenkę którą stworzył specjalnie dla mnie pt. "Face of Angel "( https://www.youtube.com/watch?v=AH-AGZmr0yQ) to było coś cudownego , sąsiedzi wyszli z domów bili brawo a ja nareszcie się uśmiechałam :) po piosence powiedział mi że ta dziewczyna z kawiarni to tylko koleżanka z wytwórni która pomagała mu w piosence, na koniec wręczył mi bukiet ze 100 róż i powiedział przy wszystkich że bardzo mnie kocha. Przez 5 min nie wiedziałam co powiedzieć , to była najpiękniejsza randka w Dzień Zakochanych , nigdy tego nie zapomnę , w tym roku to ja szykuję mu super niespodziankę :)