Konkurs "Zakochaj się na wiosnę"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2013-04-17 10:19
Wiosna to idealny czas na nową miłość. Opowiedz nam swoją historię zakochania i wygraj atrakcyjne nagrody!

[CENTER]
fot. Fotolia[/CENTER]

Alice, bohaterka książki "Tylko się nie zakochaj!" miała jedno postanowienie - utrzymać swoje uczucia na wodzy. Z jakim skutkiem? Tego dowiesz się czytając tę wyjątkową powieść. My tymczasem mamy dla Was konkurs właśnie o... zakochaniu.

Co możesz wygrać?

Do rozdania mamy 10 zestawów kosmetyków, dzięki którym przeniesiecie się w romantyczny, zmysłowy świat relaksującej kąpieli we dwoje.

[CENTER][/CENTER]

Fundatorem nagród jest sklep aromatella.pl

Co musisz zrobić?

Opowiedz nam swoją historię początków Waszej miłości i wygraj jeden z 10 zestawów kosmetyków!

[CENTER]Opisz w kilku zdaniach historię początków Waszej miłości[/CENTER]

Autorów 10 najciekawszych wypowiedzi nagrodzimy zestawami kosmetyków do relaksujących kąpieli we dwoje.

Na Wasze zgłoszenia czekamy do 30 kwietnia 2013. Laureatów konkursu powiadomimy o wygranej mailem w terminie do 7 dni od daty ogłoszenia wyników.

Zapoznaj się z regulaminem konkursu.
napisał/a: koliber31 2013-04-17 13:13
Z moim obecnym mężczyzną poznaliśmy się latem, było to w lipcu, na ognisku, niedaleko jeziora. Byliśmy z grupą przyjaciół, On był znajomym moich znajomych. Grał na gitarze, miał dłuższe włosy do ramion. Typ romantycznego buntownika. Muszę nieskromnie przyznać że nieraz faceci skrupulatnie pracowali nade mną, żebym się w nich zakochała. Nie poddawali się gdy brakowało wielkich uczuć z mojej strony albo gdy bywało tak, że sama nie wiedziałam czego chcę. Gdy poznałam mojego obecnego faceta byłam wciąż myślami z kimś innym. Piotr jednak nie poddawał się, uparcie grał ballady na gitarze, patrzył mi w oczy, nawet gitarę odwracał w moją stronę, żebym przypadkiem nie pomyślała , że gra dla kogoś innego:)W końcu zaczęliśmy być razem. Pracował nade mną tak długo, aż w końcu mnie zdobył.Za to podziwiam mojego faceta i wiem że mam szczęście. Kocham Go za to że się nie poddał, udowodnił mi nie raz że jest wspaniałym mężczyzną, który zasługuje na miłość. Dzięki niemu otworzyłam się na ludzi, na świat, otworzyłam swoje serce. Piotr jest subtelny w swojej męskości, wspaniały, raz niesforny jak mały chłopiec ,innym razem trochę dziki. Nie możemy bez siebie żyć. Na każdym rogu się całujemy, trzymamy za ręce, razem bawimy i śmiejemy.Niektórzy się podśmiewają i myślą-odbiło im. Ale życzliwi nam kibicują.
napisał/a: anusiaaa 2013-04-17 13:36
Akt 1 - ciotka, podaje matkce Jarka mój numer telefonu. Matka Jarka przekazuje numer Jarkowi. Jarek wysyła pierwszego sms-a. Ja przebywam na Ukrainie, on w Anglii.
Akt 2 - sms-ujemy codziennie. Zaczynamy do siebie dzwonić. Jest miło, przyjemnie, świetnie się dogadujemy.
Akt 3 - wysyłamy do siebie zdjęcia - on jest przebrany za kobietę, ja za baba jagę czyli nadal dokładnie nie wiemy jak wyglądamy.
Akt 4 - Kończy sie mój projekt na Ukrainie. Jarek przesyła mi bilet i prosi żeby przyjechała do niego. Nie mam nic do stracenia. Jadę. Umawiamy się, ze będę miala czerwone korale
Akt 5 - Wysiadam z samolotu., Nikogo nie ma, nikt na mnie nie czeka. Mam przygotowany plan B, ale żeby ta historia tak się skończyła?! Siadam na łąweczce i czekam. Mija 15 min. Nagle ktoś do mnie podchodzi i mówi "Ładne masz korale, tak samo są ładne jak TY"
Akt 6 - pierwsze randki, pierwszy pocałunek.
Akt 7 - ślub.

Ot, taka historia mojej miłości romantycznej, wielkiej i miejmy nadzieje, niekonczącej się.
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2013-04-17 13:56
Aby mówić o początkach miłości trzeba chyba zacząć od momentu poznania się.

Był popołudniowy, piątkowy dzień lutego... Jak zawsze o tej porze miałam wracać do domu ze szkoły autobusem, jednak iż do autobusu miałam jeszcze sporo czasu, zawsze spotykałam się z kolegą Piotrkiem po szkole i razem czekaliśmy na autobus. Tym razem miało być podobnie. Uczyliśmy się w dwóch różnych szkołach, więc zawsze w piątek pisaliśmy do siebie standardowego sms-a kto po kogo przyjdzie pod szkołę. W tym wyjątkowym dniu było podobnie z tym, że sms nie przyszedł z telefonu Piotrka, a z innego nieznanego mi numeru. Jak się okazało później Piotrek nie miał nic na koncie i napisał do mnie wiadomość z telefonu kolegi z klasy. Wieczorem gdy już o całej sprawie zapomniałam ten sam tajemniczy numer napisał mi kolejnego sms-a. Tak oto zaczęłam pisać z nieznajomym chłopakiem. Muszę przyznać, że świetnie mi się z nim pisało sms-y. Po kilku tygodniach, ja przypadkiem dowiedziałam się kim on jest, wówczas to chciałam zakończyć naszą sms-ową znajomość gdyż wiedziałam, że nigdy mi się nie spodoba. On natomiast nadal nie wiedział kim jestem. Jednak pomimo próby zerwania kontaktu z nim, zwyczajnie coś mnie do niego ciągnęło. Wreszcie nadszedł czerwiec (do tej pory nie widzieliśmy się na żywo). Rano był upalny dzień, a po południu gdy miałam wychodzić ze szkoły ulewa... Nie chcąc zmoknąć, a może bardziej i dla żartów napisałam do niego kolejnego sms-a aby przyszedł po mnie z parasolem o ile chce mnie poznać. Byłam pewna, że odmówi albo się nie zjawi. Jakie było moje zaskoczenie gdy przed szkołą czekał na mnie on, właśnie z parasolem. Od tego dnia zaczęliśmy się spotykać jako znajomi, a że zaczął się sezon wakacyjny i odbywało się wiele imprez plenerowych to też chodziliśmy na wszystkie. W połowie wakacji on wyznał mi że coś do mnie czuje i chciałby spróbować, jednak ja otwarcie powiedziałam mu że nie jest w moim typie, nawet mi się nie podoba i nic z tego. W sierpniu miałam urodziny, pomimo, że nie robiłam żadnej imprezy, a tylko zaprosiłam go na piwo dostałam od niego prezent. Wówczas też zaczęłam myśleć o nim nie jak o koledze, ale jako o chłopaku. We wrześniu postanowiłam zaryzykować i spróbować. Od tej chwili byliśmy parą, a teraz jesteśmy już małżeństwem i jesteśmy w sobie zakochani na zabój. Myślę, że czas, który mi dał pozwolił mi dojrzeć do decyzji i zakochać się w kimś, kogo na starcie skreśliłam.
dostojewska
napisał/a: dostojewska 2013-04-17 14:05
Wiosna aż się prosi o zakochanie - powietrze pachnie zielenią, lekki wiatr unosi obietnicę i zapowiedź zmian, świat pięknieje w oczach. Ja jednak, na przekór okolicznościom, zakochałam się w samym środku zimy. 8 lat temu, pewnego grudniowego wieczora wybrałam się na spacer. W tamtym czasie znajdowałam się w nastroju - jak to śpiewał Marcin Świetlicki - nieprzysiadalnym, a jednak... ktoś odważył się do mnie przysiąść. Na ławce w parku. Było bardzo zimno i z perspektywy czasu myślę, że raczej niebezpiecznie (w końcu ciemną porą, w środku parku wdałam się w znajomość z nieznajomym). Rozmawiało nam się tak świetnie, że do domu wróciłam ok. 4 nad ranem, zziębnięta, ale szczęśliwa... Umówiliśmy się na wspólnego sylwestra u jego znajomych, wszystko toczyło się błyskawicznie i miało w sobie tyle niecodziennej magii, że do tej pory zapach zimy kojarzy mi się z czymś podniecającym i wyjątkowym. Uwierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia i w nieprzypadkowość przypadków :) a wiosna... za każdym razem odnawia we mnie to uczucie - wspólne wypady na rowerze, spacery po pobliskim lesie, ogniska i weekendy na działce... sprzyjają temu, abym znowu poczuła, że mam 20 lat i przed sobą siódme niebo :)
napisał/a: jolenka1312 2013-04-17 21:59
Opisz w kilku zdaniach historię początków Waszej miłości

To było jakieś 7 lat temu. Poznaliśmy się jak to za czasów szkoły średniej często bywało przez przypadkowy sms:) spotkaliśmy się po kilku miesiącach, niby nic, zwykłe spotkanie sam na sam, zapoznawcze. Potem drugie, trzecie, na którym wydarzyła się zabawna historia, pamiętam do dziś jak zaczął mnie łaskotać na ławce przed szkołą w wieczornych godzinach, a ja broniąc się spadłam z niej zostawiając nogi tylko w górze, pociągnęłam go wtedy odruchowo za sobą i oboje tak wisieliśmy. Wtedy się podniósł podał mi rękę i śmialiśmy się bardzo długo. Tego wieczoru pierwszy raz w swoim życiu całowałam się z chłopakiem, był moim pierwszym, w nim się zakochałam... Ale ta znajomość nie przetrwała długo, każde poszło w swoją stronę nie wiem czemu, przecież podobaliśmy się sobie. Po latach okazało się że mnie szukał długo, był w związku ale zerwał go i próbował ze mną nawiązać kontakt, a ja próbowałam ułożyć sobie inaczej życie. Ja z bagażem z przeszłości i samotnym macierzyństwem, on po przejściach. Gdy mnie znalazł przy pomocy Internetu z żalem wyrzuciłam mu wszystko co zepsuł kilka lat temu, ale zgodziłam się na spotkanie po pół roku pisania. I znów coś zaiskrzyło, wróciła pierwsza miłość... piękne wspomnienia trudnych początków, które zakończyły się pomyślnie.
napisał/a: jolenka1312 2013-04-17 22:06
Opisz w kilku zdaniach historię początków Waszej miłości

To było jakieś 7 lat temu. Poznaliśmy się jak to za czasów szkoły średniej często bywało przez przypadkowy sms:) spotkaliśmy się po kilku miesiącach, niby nic, zwykłe spotkanie sam na sam, zapoznawcze. Potem drugie, trzecie, na którym wydarzyła się zabawna historia, pamiętam do dziś jak zaczął mnie łaskotać na ławce przed szkołą w wieczornych godzinach, a ja broniąc się spadłam z niej zostawiając nogi tylko w górze, pociągnęłam go wtedy odruchowo za sobą i oboje tak wisieliśmy. Wtedy się podniósł podał mi rękę i śmialiśmy się bardzo długo. Tego wieczoru pierwszy raz w swoim życiu całowałam się z chłopakiem, był moim pierwszym, w nim się zakochałam... Ale ta znajomość nie przetrwała długo, każde poszło w swoją stronę nie wiem czemu, przecież podobaliśmy się sobie. Po latach okazało się że mnie szukał długo, był w związku ale zerwał go i próbował ze mną nawiązać kontakt, a ja próbowałam ułożyć sobie inaczej życie. Ja z bagażem z przeszłości i samotnym macierzyństwem, on po przejściach. Gdy mnie znalazł przy pomocy Internetu z żalem wyrzuciłam mu wszystko co zepsuł kilka lat temu, ale zgodziłam się na spotkanie po pół roku pisania. I znów coś zaiskrzyło, wróciła pierwsza miłość... piękne wspomnienia trudnych początków, które zakończyły się pomyślnie.
napisał/a: mic009 2013-04-18 14:01
Poznaliśmy się w szkole na kółku biologicznym . Rówieśnik,ja chodziłam do klasy B a on do A 3 Liceum ,niezbyt sympatyczny powiedziałabym nawet zarozumiały .
Popisywał się pokazywał że jest najmądrzejszy że wszystko wie najlepiej . Działał na mnie jak płachta na byka .Ale cóż ja lubiłam bilogię i on także ,musieliśmy się tolerować .
Pewnego dnia pani od biologii kazała przynieś na zajęcia zdjęcia myszy i szczurów .
Michał jednak postanowił się popisać i przyniósł mysz z gumy która do złudzenia przypominała żywą . Siedzieliśmy w jednej ławce obok siebie ,ja z torby wyciągam album ze zdjęciami a on wyciągna mysz z kieszeni ( ja myslałam że żywą )
Narobilam strasznego hałasu i krzyku i wybiegłam z klasy . Od tamtego czasu miałam przezwisko Mysz . Mój sąsiad z ławki Michał uświadomił sobie że zrobił źle i po tygodniu mnie przeprosił . Ponieważ miałam klopoty z matmą ,zaoferował się z pomocą . Tak nasza znajomość zaczęła się rozwijać . Najpierw go polubiłam a z czasem pokochałam .Oboje poszliśmy na Uniwersytet przyrodniczy i dziś jesteśmy szczęśliwym małżeństwem .
napisał/a: madwoman301 2013-04-18 20:21
,,Poznaliśmy się przypadkiem, nieznany głos w słuchawce, nie mogliśmy się oderwać, chcieliśmy poznać się dokładniej" - jak rapuje O.S.T.R . Kiedy pierwszy raz słuchaliśmy tych słów, stwierdziliśmy, że można dokładnie to samo powiedzieć o nas. :) Poznaliśmy się przez internet. Pewnego wieczoru, na forum muzycznym. Dyskusja się rozwinęła, po czym przeszliśmy na GG. Wtedy całą noc przegadaliśmy o muzyce jakiej słuchamy - a oboje słuchamy tego samego, głównie polskiego rapu. Na początku przedstawiliśmy się sobie i powiedzieliśmy, gdzie mieszkamy. Okazało się, że dokładnie 473 km od siebie. Co za odległość! Nigdy nie myśleliśmy, że kiedykolwiek się spotkamy. Pisaliśmy ze sobą ciągle, praktycznie dzień w dzień, bo mieliśmy tyle wspólnych tematów... Mimo że nawet nie wysłaliśmy sobie nawzajem zdjęć, coś nas w sobie pociągało. Wreszcie zdecydowaliśmy się porozmawiać przez telefon. Po długim czasie. Pamiętam dokładnie tą noc, kiedy zadzwonił do mnie. Od razu spodobał mi się jego głos, sposób w jaki mówił...Wymieniliśmy się też zdjęciami. Wszystko było tak jak być powinno. Po prostu pokochaliśmy się. Po 5 miesiącach od zawarcia znajomości, spotkaliśmy się. Nareszcie. Obawialiśmy się, że rozmowa w realu, nie będzie nam tak dobrze szła, jak wirtualnie. Cały niepokój zniknął, od kiedy tylko się zobaczyliśmy. Zawsze myślałam, że związek na odległość nie ma szansy przetrwać. Dziś jesteśmy ze sobą prawie rok i nie zamierzamy z niczego rezygnować. Mimo że on jest tak daleko, daje mi tyle miłości, nie chodzi tylko o telefon. Kiedy widzimy się po dość długim czasie, radość jest jeszcze większa. Nigdy nie pomyślałam, że spotkam kogoś takiego. Jest moim największym szczęściem.
agibee
napisał/a: agibee 2013-04-19 09:28
Poznaliśmy się na wieczorze panieńsko kawalerskim...

Koleżanka zaprosiła mnie na swój wieczór panieński. A że byłam wtedy krótko po rozstaniu z moim poprzednim narzeczonym to nie miałam ochoty na jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym. Po długich namowach przez moje koleżanki dotarłam z niechęcią do tego klubu. Tam gdzieś na drugim końcu sali bawili się chłopaki z kawalerskiego. Gdzieś w połowie imprezy zaprosili naszą "przyszłą panią młodą" żeby pomogła "panu młodemu" nadmuchać lalę :D My poszłyśmy Jej dopingować. Wtedy zauważyłam Jego spojrzenia... zaczęliśmy się wspólnie bawić...potem dosiadł się do naszego stolika żeby ze mną porozmawiać. Pod koniec imprezy koleżanki wręczyły Jemu mój nr telefonu, bo ja nie miałam ochoty na kontakt z żadnym facetem. I jakoś potem poszło! Zachęcające smsy, spotkania, imprezy, wspólne wyjazdy...aż w końcu uległam :) Do dzisiaj mi wypomina,że tak opornej dziewczyny nigdy nie spotkał.
napisał/a: a_paczuska 2013-04-19 13:03
A ja zakochałam się zimą tak na przekór wszystkiemu :)
Pierwsze spotkanie - był 29 grudnia i mróz jak diabli kiedy umówiliśmy się po raz pierwszy, i już wtedy w tej kawiarni wiedziałam, że to potrwa dłużej :)
Sylwestra nie mogliśmy spędzić razem choć bardzo chcieliśmy, ale pisaliśmy do siebie cały czas więc było prawie tak jak byśmy byli razem :)
Następnie zadzwonił w Nowy Rok i wyciągnął mnie na spacer, czekał z piękną różą, za którą zjeździł pół miasta żeby znaleźć otwartą kwiaciarnię :)
Potem były chwile zwątpienia, że może się pomyliłam i to nie to, kiedy dawał mi w kość i już nie wiedziałam co mam myśleć, ale zawsze rozbrajał mnie stwierdzeniem "tylko ze mną wytrzymaj"
"Kocham Cię" usłyszałam dopiero w Walentynki i to w sposób typowy dla romantyka jakim jest. Róże na schodach prowadzące do mojego pokoju a tam bukiet z liścikiem od niego i on w kuchni udający że o niczym nie wie :) i choć nie lubię Walentynek to te zapamiętam.
i tak z nim wytrzymuję i zachowujemy się jak para wariatów, choć nie jesteśmy już wcale nastolatkami ;)
A Walentynki i Dzień Kobiet mam codziennie a nie tylko raz w roku :)
napisał/a: Monic90 2013-04-19 14:04
Miłosna historia moja i mojego faceta to opowieść przeciwna wszystkim idealnym historyjkom o miłości...

Podstawowa różnica tkwiła w tym, że to ON był króliczkiem, a ja byłam goniącym za króliczkiem :). Pierwszy kontakt mieliśmy ze sobą w klubie na imprezie, mimo że od paru miesięcy studiowaliśmy na jednym roku. Chemia buzowała od pierwszego tańca... Potem kilka randek, smsów, rozmów, ale... mój wybranek okazał się cykorem, bojącym się pewnych siebie kobiet... Na uczelni się nawet nie przyznawał, że mnie zna, gdy się spotykaliśmy drżał przed tym, że ktoś ze znajomych nas zobaczy... Także musicie przyznać nie było to miłe.. W sumie byłam w beznadziejnej sytuacji, pełna czarnych myśli i zrezygnowania.. Jednak postanowiłam walczyć, czułam że ON jest miłością mojego życia i ta historia nie może się tak zakończyć. I udało się! Przerażony chłopiec zamienił się w prawdziwego mężczyznę :)! Ten sukces trwa od ponad 3 lat, za rok kończymy studia i planujemy ślub..:).