Konkurs "Zawrócić czas"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2011-08-30 14:08
Weź udział w naszym konkursie. Mamy dla was zestaw filmów, w skład którego wchodzą filmy: "Śniadanie do łóżka", "Śluby panieńskie" oraz "Zemsta futrzaków"!


Zadanie konkursowe:
Opisz jedną z przygód przeżytych podczas wakacji 2011!



3 najciekawsze odpowiedzi nagrodzimy filmami!



Nagrody zdobywają użytkowniczki o nicku:

1. klaudia28
2. Kira13x
3. martam2491


Serdecznie gratulujemy wygranej! Laureatki prosimy o sprawdzenie skrzynki na [url]www.ja.w.polki.pl[/url]



Czas trwania konkursu: 30.08 - 18.09.2011r.

Wyniki ogłosimy najpóźniej 23.09.2011r.




Regulamin konkursu:

1. POSTANOWIENIA OGÓLNE
1.1.Organizatorem Konkursu jest spółka „Edipresse Polska” S.A. z siedzibą w Warszawie, ul. Wiejska 19, 00-480 Warszawa (dalej zwana: „Organizatorem”).
1.2. Konkurs jest organizowany na zasadach określonych niniejszym regulaminem (zwanym dalej: „Regulaminem”) i zgodnie z powszechnie obowiązującymi przepisami prawa.
1.3. Regulamin Konkursu dostępny jest na stronie internetowej www.polki.pl.
1.4. Uczestnikiem Konkursu może być osoba fizyczna, pełnoletnia, posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych.
1.5. W Konkursie nie mogą brać udziału pracownicy Organizatora i realizatorów oraz inne osoby współpracujące przy organizacji Konkursu, jak również członkowie rodzin w/w pracowników i współpracowników.

2. ZAŁOŻENIA KONKURSU
2.1. Konkurs będzie przeprowadzony na forum polki.pl
2.2. Konkurs będzie trwał w dniach 30.08 - 18.09.2011r.
2.3. Rozwiązanie Konkursu zostanie ogłoszone na forum polki.pl

3. ZASADY PROWADZENIA KONKURSU
3.1. Konkurs polegać będzie na
3.2. Laureatami Konkursu w liczbie 3 zostaną osoby, których odpowiedzi zostaną uznane przez Komisję Konkursową za najciekawsze.
3.3. Przystąpienie do Konkursu, zgodnie z postanowieniami niniejszego Regulaminu, jest równoznaczne ze złożeniem przez uczestnika oświadczenia w przedmiocie akceptacji niniejszego Regulaminu.
3.4. Organizator oświadcza, że dane osobowe uczestnika w zakresie: imię i nazwisko, numer telefonu komórkowego lub stacjonarnego lub odpowiednio adres zamieszkania, będą przetwarzane przez Organizatora z siedzibą w Warszawie przy ul. Wiejskiej 19 w celu realizacji umowy przystąpienia do konkursu i jego prawidłowego przeprowadzenia lub marketingu bezpośredniego własnych produktów Organizatora Konkursu. Gwarantujemy prawo wglądu do swoich danych osobowych oraz ich poprawiania, jak również żądania zaprzestania przetwarzania danych. Dane osobowe nie będą udostępniane innym podmiotom. Podanie danych jest dobrowolne.

4. PRZYZNAWANIE NAGRÓD
4.1. Laureaci wyłonieni zostaną w wyniku realizacji procedury opisanej w punkcie 3 w terminie najpóźniej do dnia 23.09.2011r.
4.2. Laureaci powiadomieni zostaną o wygranej za pomocą Prywatnej Wiadomości na stronie www.ja.w.polki.pl
4.3. Nagrody do poszczególnych laureatów wysłane zostaną pocztą lub przesyłką kurierską na koszt Organizatora pod adres zamieszkania wskazany przez laureatów mailu w terminie najpóźniej 14 dni od dnia powiadomienia laureata o wygranej.
4.5. Nagrody zostaną wysłane najpóźniej 90 dni po rozwiązaniu konkursu.
4.6. W przypadku niewysłania danych adresowych lub niepodjęcia przez laureata nagrody działania reklamacyjnego w terminie 14 dni od dnia ogłoszenia wyników, prawo do nagrody wygaśnie.
4.7. Organizator zastrzega, że nagrody nie podlegają zamianie na ich równowartość pieniężną. Laureatom nie przysługuje prawo do wyboru nagrody i zastrzeżenia szczególnych właściwości nagród.

5. POSTĘPOWANIE REKLAMACYJNE
5.1. Wszelkie reklamacje dotyczące Konkursu uczestnicy powinni zgłaszać w formie pisemnej najpóźniej do dnia rozwiązani konkursu na skrzynkę Redakcyjną na www.ja.w.polki.pl

6. POSTANOWIENIA KOŃCOWE
6.1. Organizator zastrzega, że nie ponosi odpowiedzialności za:
- zdarzenia uniemożliwiające prawidłowe przeprowadzenie Konkursu, których nie był w stanie przewidzieć lub którym nie mógł zapobiec, w szczególności w przypadku zaistnienia zdarzeń losowych w tym siły wyższej,
- nie doręczenie Uczestnikowi nagrody spowodowane nie podaniem przez Uczestnika danych adresowych lub błędnym ich podaniem, - świadczone przez Pocztę Polską i firmy kurierskie usługi pocztowe.
6.2. Organizator zastrzega sobie prawo zmiany postanowień niniejszego regulaminu w przypadku zmian przepisów prawnych lub innych istotnych zdarzeń mających wpływ na organizowanie Konkursu.
napisał/a: jaga12Xj1 2011-08-30 18:55
Moja przygoda była taka .W tamtym roku pojechałam na wieś do Cioci która mieszka na Podkarpaciu i pewnego dnia z Ciocią wybrałam się na grzyby do lasu i wtedy spotkałyśmy dzika ale na szczęście tylko spojrzał się na nas i poszedł dalej a my ze strachu stanęłyśmy i patrzyłyśmy jak sobie idzie w las
aaleksnadra
napisał/a: aaleksnadra 2011-08-31 17:15
Moja przygoda może nie była spektakularna ale wesoła a dla niektórych uciążliwa. Wracaliśmy z rodzinnych wczasów na wsi. Udało nam się sporą część trasy przejechać autostradą (co w Polsce nie jest łatwą sprawą :)). Tuż za bramką zepsuła nam się kopułka (sama za dobrze nie wiem co to, w każdym bądź razie samochód jechał na "dwóch garach"). Drogą, którą można jechać 130 km/h my jechaliśmy maksymalnie 70. Odcinek autostrady mieliśmy przejechać w ciągu pół godziny nam zajęło ponad godzinę. Mi było wesoło, mężowi o wiele mniej a kierowcy wyprzedzali nas na każdym kroku. :D
napisał/a: klaudia28 2011-08-31 18:04
Choć nie odwiedziłam upragnionych wysp Bahama, to te wakacje, a może bardziej ich początek, zaliczę do najlepszego czasu w moim życiu. Na początku lipca przeżyłam pięciodniową przygodę życia, którą bardzo długo będę wspominać, a pomoże mi przy tym z pewnością ponad tysiąc zdjęć, które stamtąd przywiozłam.

Niespełna rok temu dowiedziałam się, że finał Ligi Światowej mężczyzn odbędzie się w Polsce, w Gdańsku. O tym, że jadę wiedziałam od razu, chociaż mieszkam na południu Dolnego Śląska. Siatkówka od 8 lub 9 roku życia jest moją pasją, a Liga światowa to coś co po prostu uwielbiam, jak żadne inne zawody sportowe. Termin bardzo mi odpowiadał dopóki nie dowiedziałam się, że zahacza o dwa dni sesji, a ja wtedy musiałam poprawiać egzamin. Na szczęście wieczorny wyjazd nie pokrył się z przedpołudniowym egzaminem.

Do Gdańska dotarłam o 7 rano, a o 11 zaczynał się pierwszy mecz. Całą noc nie spałam, bo spanie w autobusie to nie moja specjalność. Umyłam się i zjadłam śniadanie i wyruszyłam na przygodę życia... W tym roku zastosowano nową formułę, w której o wygraną walczyło osiem, a nie sześć drużyn, jak było przez ostatnie lata. Wiązało się to ze zwiększoną liczbą meczów, których w sumie było szesnaście. Byłam na każdym, pamiętam każdy z nich, bo grali tam siatkarze, których podziwiałam przez lata na szklanym ekranie. W każdej drużynie pojawił się ktoś, kto przyprawił mi uśmiech na ustach samą obecnością, czy był to jeden z Brazylijczyków (tak naprawdę to uwielbiam każdego z nich bez wyjątku), czy może Clayton Stanley, rok młodszy ode mnie Leon z Kuby, Christian Savani z Włoch, który zauroczył mnie przed laty swoją piekielną zagrywką, a może któryś z naszych zawodników, pomimo tego że widziałam każdego z nich z 10 razy.
Przez pierwsze trzy dni spędzałam w hali ok. 11 godzin (dziennie), w dwa ostatnie już tylko 6. Nie czułam żadnego zmęczenia, czy znużenia. Były to dla mnie dni jak z bajki, dni w których uwierzyłam w to, że marzenia się spełniają.

Mama mówi, że jestem małą wariatką i trudno jej zrozumieć moją pasję, ale jak coś się kocha to trudno jest kierować się rozumem. Chociaż spędziłam w Gdańsku w sumie tydzień czasu, a od morza dzieliło mnie zaledwie 10 minut spaceru, to widziałam je tylko dwa razy, nie chodzi tu o pogodę. Odwiedziłam Gdańsk w innym celu ;)

*Być może jestem trochę za stara na takie rzeczy, ale to daje mi radość.

[ATTACH]38881[/ATTACH] [ATTACH]38882[/ATTACH]
napisał/a: tedybear 2011-09-01 02:17
to było jakies dwa tygodnie temu. co roku ja wraz z kumplami wybieramy sie na weeke d nad morze. nikt i nic nie jest w stanie nam przeszkodzic. taki bal samców. co roku to samo miejsce i co roku ta sama miejscówka. Pobierowo i domek jednorodzinny, ktory wynajmujemy od lat ciagle ten sam.
weekend na oderwanie sie od rzeczywisctosci, problemow, zon, kochanek, konkubin i dzieci. od szarosci zycia i dziury z tramwajami w jakiej mieszkamy.
byl sobotni wieczor, piwko, wodeczka, obgadywanie zon, kochanek, konkubin i pracodawców, wspominanie przeszlosci, mowienie o terazniejszosci i snucie marzen o przyszlosci. niestety tego wieczora ja stalem sie ofiara dowcipow moich kumpli. mniej lub bardziej wyszukane ale w koncu doprowadzily mnie do takiego szalu ze musialem wyjsc na plaze aby ochlonac i nabrac dystansu do tej calej sprawy.
plaza skapana w mroku tylko co jakis czas swiatlo przybrzeznej miejscowosci przebijalo sie na piaszczysty brzeg lekko go rozswietlajac. w pewnym momencie zauwazylem na wprost mnie postac ktora szybko sie do mnie zblizala. kiedy byla juz blisko nawet bardzo blisko i minela mnie z predkoscia dzwieku zauwazylem ze to byla kobieta o smuklej postaci ubrana w zwiewna sukienke i moj ulubiony kobiecy zapach - kenzo by flowers. zapach jest niesamowity i spowodowal ze przez moment pomyslalem kim byla ta kobieta i fajnie bylo by sie poznac. ale juz jej nie bylo - zniknela w mroku. jak juz mi przeszlo przeszedlem kawalek i zawrocilem. i kiedy wracalem znow ja zauwazylem. zwiena sukienka i jej zapach i znow zniknela w mroku.
zastanowilem sie ze to dziwny zbieg okolicznosci a po jej szybkim chodzeniu wywynioskowalem ze tez jest chyba zdenerwowana jak nie wkurzona na cos lub kogos.
kiedy juz po raz kolejny zawrocilem i ja mijalem nie wahajac sie ani chwili zlapalem ja za reke. jedynie co moglem wydusic to to ze pieknie pachnie.
i stalo sie. nie wiem jak i nie wiem kiedy ale zaczelismy sie namietnie calowac a po chwili lezelismy na mokrym piasku i kochalismy sie jak ludzie pierwotni. bez wstydu, bez skrepowania. dzicy, szaleni, delikatni, romantyczni, wolni od wszystkiego a ciepla woda muskala nasze ciala. w tamtym momencie liczyla sie tylko Ona i ta chwila z nia. nie wiem ile sie kochalismy ale zastal nas wschod slonca. wstala, byla cala w mokrym piasku, miala piekne oczy, niesamowicie namietne usta i jedwab swojej skóry. byla idealna a sex byl czyms co mi sie nigdy w zyciu nie powtorzy. powiedziala tylko jedno slowo przez ten caly czas od momentu kiedy zlapalem ja za reke. powiedziala DZIEKUJĘ.
zszokowany, zauroczony chwilą nie bylem w stanie jej zatrzymać. zniknela za wydma i juz jej nie widzialem inie spotkalem.
chlopacy byli zaniepokojeni moja nieobecnoscia i nie uwierzyli w moja historie . w pewnym momencie ja tez nie wierzyłem i zastanawialem sie czy to czasem nie sen w upojeniu alkoholowym. i w tym momencie poczulem zapach jej perfum na mojej koszulce a moje dlonie i twarz byla zatopiona w jej zapachu. zapachu podnieconej kobiety.
caly dzien szukalem jej wsrod wszystkich kobiet w sukience na glownej ulicy Pobierowa ale jej nie znalazlem.
Rany ja przeciez nie wiem nawet ja ma na imie. Pasowało by jej Małgorzata.
od tej pory w mojej glowie siedzi Piekna Małgorzata zatopiona w Kenzo by Flower
napisał/a: 19790411 2011-09-01 15:04
Wszystko było już gotowe do wyjazdu, 3 pękate walizki czekały w aucie, córcia już z ulubioną maskotką i kocykiem w dłoni, ja z torbą pełną przekąsek na drogę sprawdzałam po raz chyba setny, czy gaz wyłączony, czy woda zakręcona, czy drzwi zamknięte. I właśnie, w momencie, gdy chwyciłam za klamkę, poczułam, ze po przeciwnej stronie drzwi ktoś zrobił dokładnie to samo. Z początku myślałam, ze to mąż sprawdza drzwi z zewnątrz, ale gdy stanął za moimi plecami i zapytał co to za samochód podjechał pod dom, zorientowałam się, że właśnie mamy gości. Nie takich zwyczajnych, na kawę, a gości z odległego miasta, którzy przyjechali zwiedzać okoliczne atrakcje, a tym samym postanowili się u nas zatrzymać (!) na jedną noc. No tak, szkoda, że wcześniej o tym nie wiedzieliśmy. Właściwie nawet nas nie zapytali, czy mamy inne plany, tylko z walizkami zaczęli się pakować do pokoju gościnnego. Zamarłam, mąż też. Lodówka pusta - dzień wcześniej wyczyściliśmy z niej wszystko - wszak mieliśmy zamiar wyjechać na 2 tygodnie. Mąż szybciutko wypakował nasze bagaże i pojechał na zakupy, ja tym czasem zajęłam się gośćmi.
Rodzinie tak się u nas spodobało, ze postanowili zostać 2 noce dłużej (!), czyli nasz wyjazd już opóźnił się o 3 dni, a ponieważ były one bardzo pracowite dla mnie i męża, postanowiliśmy dzień odpocząć i ruszyć w drogę. Wydawało się, że teraz bez przeszkód dotrzemy do celu. I właściwie tak było, tyle, że zapomnieliśmy uprzedzić w pensjonacie, w którym mieliśmy się zatrzymać, o naszym kilkudniowym spóźnieniu i nie dość, ze cała zaliczka nam przepadała, to rezerwacja również. I tak, od 23 przyszło nam szukać pokoju. Niestety, większość miejsc była zajęta, pierwszą noc spędziliśmy więc w samochodzie :( na szczęście następnego dnia znaleźliśmy bardzo przytulny pensjonat, w którym spędziliśmy 10 wspaniałych dni.
napisał/a: drewienko 2011-09-01 17:12
Moją PRZYGODĄ tych wakacji było urodzenie córeczki. Za oknem błyskawice rozświetlały najdziwniejszą noc mojego życia, a ja pełna emocji niedookreślenia oczekiwałam małej Hani. I choć ciało wówczas odczuwa ból najwyższych lotów, to to, co czuje serce przewyższa wszystko. I choć moja wakacyjna krótka opowieść może nie jest z tych typowo wakacyjnych, to cieszę się, że mój bagaż życiowy będzie miał jedną walizkę więcej.;)
napisał/a: annna84 2011-09-06 14:08
Największą przygodą tegorocznych wakacji była wycieczka rowerowa, na którą wybrałam się z przyjaciółką. Polegało to na tym, że wjechałyśmy w pierwszą lepszą drogę polną i postanowiłyśmy jechać, gdzie nas droga zaprowadzi. Było ciekawie, gdy wokół widać było same pola i żadnych znaków gdzie jest najbliższy wyjazd na jakąś szosę. Jechałyśmy nie wiedząc ile czasu nam to jeszcze zajmie. Po kilku godzinach wyjechałyśmy w jakiejś miejscowości, totalnie zakurzone, ale wycieczka była super :)
napisał/a: ania2517 2011-09-07 14:00
Pewnego dnia późnym wieczorem wyszłam z moim kundelkiem Heniem na powietrze, gdyż koniecznie chciał on załatwić swą potrzebę. Zmuszona do tej nocnej eskapady stałam na zimnym powietrze marznąc i myśląc o ciepłym mieszkaniu. Mój pies ma dość dziwne przyzwyczajenie, uwielbia bowiem nosić i bawić się kluczami od mieszkania. Zawsze traktowałam to jako nieszkodliwy nawyk, tak więc i tego wieczoru wręczyłam mu klucze i cierpliwe czekałam, aż przybiegnie. No i owszem przybiegł… ale bez kluczy, a mieszkam w bloku, do którego drzwi wejściowe każdy musi otwierać sobie sam, w dodatku nie ma domofonu.
Pełna złych przeczuć nakazał Heńkowi : ,,Szukaj ! Szukaj! ‘’. Wszystko to działo się późnym wieczorem, wszędzie mnóstwo śmieci, ciemno, zimno. Poza tym coraz bardziej odczuwałam przemożną chęć skorzystania z toalety. ,,No nie’’ – pomyślałam - ,,tylko tego brakowało’’. Heniek udał się w poszukiwaniu kluczy, a ja modliłam się, by nie trwało to długo. Wreszcie, po 15 minutach Heniek znalazł upragniony przedmiot. Mając w rekach klucze czym prędzej otworzyłam drzwi i biegiem udałam się na górę. Uff…. Zdążyłam. Ta sytuacja nauczyła mnie jednego – jeśli już dajesz psu klucze, zawsze miej przy sobie zapasową parę. Heniek nie pozwolił sobie odebrać swojej ,,zabawki’’, więc widmo zgubionych kluczy towarzyszyło mi już kilkakrotnie. Ale z tej przygody śmiałam się długo i głośno :)
napisał/a: Kira13x 2011-09-10 12:52
Taka sobie beczka
Już od dobrych kilkunastu lat, każde wakacje spędzamy nad morzem. Spacerujemy po plażach, zwiedzamy latarnie morskie i patrolujemy wybrzeża. W tym roku wyjechaliśmy na dwa tygodnie do Kołobrzegu. Morze, słonce, zabawa i... beczka skutecznie sprawiły, że te wakacje były naprawdę niezapomniane. A o co chodziło z tą beczką? To już całkiem inna historia...

Ostatni dzień urlopu, a my rozleniwieni leżymy na złotym piasku i na samą myśl o wyjeździe człowiekowi chce się płakać. Nagle słychać jakiś huk. Ratownik krzyczy, ludzie zrywają się z koców, a dzieciaki wybiegają z wody (rozchlapując ją przy okazji na okolicznych plażowiczów), żeby szybko schronić się na kocu u mamy. Ktoś podaje wiadomość przez mikrofon:
-Proszę się uspokoić. Około 100 metrów od brzegu znaleziono beczkę nieznanego pochodzenia. Istnieje podejrzenia, że zwiera niebezpieczne lub wybuchowe materiały. Do czasu usunięcia jej z terenu, proszę nie opuszczać plaży.

Spiker dwukrotnie powtórzył wiadomość. Słychać tupot stóp. Wbiegają strażacy i ratownicy WOPR. Zuzanna w krzyk, bo jeden z ratowników nosi brodę, a ona się brodatych mężczyzn boi. Na łodzi ratunkowej beczka zostaje przyholowana do brzegu. Ola biega dookoła i pstryka fotki, słusznie uznając, że będzie do świetny materiał do wrześniowego numeru szkolnej gazetki. Plażowicze telefonują do rozmaitych istytucji, pojawia się policja, pogotowie, a nawet (jak głosiła plotka) saper. ,,Beczka niewiadomego pochodzenia" według obiegowych opinii, zamieniła się w ,,beczkę pełną materiałów wybuchowych, broni i bomby". Ci trochę mądrzejsi, którzy dali sobie spokój ze spiskowymi teoriami patrzą jak straż i ratownicy wyciągają beczkę na brzeg. Pokrywa odskakuje. Tłum wrzeszczy i co sił ucieka do tyłu. Z beczki wysypuje się... piasek. I nic więcej. Tylko piasek, sól i trochę wody. Zero materiałów wybuchowych. Zero bomb. Chyba materiał do gazetki będzie musiał poczekać.

Beczka została uratowana i wywieziona poza teren plaży. Turyści powrócili do kąpieli, zawiedzeni, że nie będą w telewizji. Wobec zawartości beczki dziennikarze zrezygnowali z nadawania. My też wróciliśmy. Do pakowania walizek. Następna taka przygoda, może nam sie przytrafić dopiero za rok. :)
patiska
napisał/a: patiska 2011-09-12 15:20
Opowiem Wam coś w sekrecie
jak to kobieta - kobiecie
historię z życia mojego
jak wpadłam w ramoina Jego
to w te wakacje było
i się naprawdę zdarzyło
razem z moim mężem pojechaliśmy na wczasy
i wzieliśmy ze sobą nasze bobasy
domek na jeziorkiem wynajeliśmy
i spokojne wakacje spędzaliśmy
pewnego razu zachciało się nam grzybków na śniadanie
a więc mówię:,ja pójdę kochanie :),,
las tuż obok więc szybko wrócę
i pyszne sniadanko upichcę
i poszłam sama do lasu
i narobiłam hałasu
bo nagle przede mną facet z siekierą
a ja o sobie myslę; ,, o ty głupia cholero,,
i krzyczy i bluźni, biegnie w moją stronę
rękoma wymachuje, muszę wymyślec coś na swą obronę
nie wiem co robic, krzyczec czy uciekac
aż w koncu zaczęłam płakac
facet coś mówił do mnie
ale ja nogi za pas
i dalej gnałam przez las
pędzę i pędzę już nie mam sił
aż tu nagle On się pojawił
wpadłam na niego
prosto w ramiona , męża mojego
usłyszał krzyki i przybiegł po mnie
z dziecmi na plecach i mowi do mnie
co tak krzyczysz, co się dzieje
to tylko leśniczy zbierał tam knieje
potem , po wszystkim sobie myślę co ja zrobiłam
i takiego wstydu sobie narobiłam
taka moja historia mała
jak to miastowa ludzi się bała :)
napisał/a: Ma_niusia 2011-09-12 15:54
Wakacje 2011 były dla mnie szczególne, bo to pierwsze wakacje z moim małym Synkiem, pierwszy wspólny wyjazd nad morze, poznawanie słonej wody i innych atrakcji.
A przygoda wakacyjna wiąże się z konkursem... mianowicie dwa tygodnie przed wyjazdem na wakacje, ja, samotna, pracująca matka, wygrałam w konkursie - kurs Kitesurfingowy! Coś wspaniałego, wyzwanie, ale i od razu myśl jak to zorganizować, kto się zajmie Synkiem kiedy ja będę "jatać-pywać" jak mówił mój synek, co z dojazdami itd. Kurs udało mi się z pomocą mojej mamy zrealizować zaledwie w połowie, ale i tak jestem z siebie dumna, że wogóle się udało. Poza tym to była naprawdę wyjątkowa przygoda, ba, początek nowej przygody bo już się planuję zapisać na dalszy ciąg kursu na przyszły rok! Tak mnie to wciągnęło, że nie odpuszczę teraz Latawiec ma moc, ma siłę, ten sport ma w sobie wolność, wyzwanie i uzależnienie - jest wyjątkowy