Konkurs "Jillian Westfield wyszła za mąż"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2011-03-09 13:37
Konkurs rozwiązany

Laureaci konkursu:
1. BETTY_1989
2. mitralna
3. OlkaG87
4. kathiee
5. kamila313

Serdecznie gratulujemy
Redakcja wyśle informacje o wygranej na prywatną skrzynkę na forum



Zadanie konkursowe:

Napisz nam, co byś zmieniła w swoim życiu, gdybyś cofnęła się o siedem lat, jak bohaterka książki "Jillian Westfield wyszła za mąż". Swoją wypowiedź zamieść jako post na forum.


Do wygrania 5 książek "Jillian Westfield wyszła za mąż"


Konkurs trwa w terminie od 09.03.2011 r. do 23.03.2011

Przeczytaj Regulamin konkursu
napisał/a: dzo83 2011-03-09 14:17
Zamiast na studia dziennie poszłabym na studia zaoczne. Poszłabym na staż ,do firmy gdzie na 99% bym została i pracowałabym do dnia dzisiejszego jak moje kolezanki. 7 Lat temu odważyłabym się odtworzyć jakąś małą firmę, nie wiem sklepik albo cokolwiek innego. Gdybym wiedziała,że nieruchomości tak strasznie pójdą w gorę mogłabym zainwestować w mieszkanie - teraz nie musiałabym razem z mężem wychodzić z siebie -żeby tylko zapewnic naszej rodzinie podstawowy byt... Z dnia na dzień jest trudniej a gdy się zaoszczędzi małą kwotę pieniędzy ... zaraz pojawiają się podwyżki i znowu zaczynamy od zera....
napisał/a: 19790411 2011-03-09 14:32
Nie zmieniłabym nic... Myślę, ze jakbym zaczęła cokolwiek zmieniać, sama w tym wszystkim bym się pogubiła i i tak zawsze byłoby coś, z czego nie byłabym zadowolona. Ponadto trzeba pamiętać, ze zmiana tylko jednej rzeczy, jednego momentu pociągnęłaby za sobą kolejne zmiany, być może takie, których byśmy nie chcieli. Dlatego mi przyświeca motto "lepiej coś zrobić i potem żałować niż nie zrobić i żałować, że się nie zrobiło"
SyEla
napisał/a: SyEla 2011-03-09 16:02
Dokładnie 7 lat temu Wychodziłam za mąż. I co bym zmieniła? Po ślubie pojechalibyśmy na nasza podróż poślubna której niestety nie odbyliśmy od razu. Teraz żałujemy.
Kupiła bym Kilka butelek win z rocznika 2004 i w chwili obecnej miała bym wina 7 letnie:)
Żałuje ze nie zapisałam sie na Włoski bo teraz bym po tym czasie mówiła nim biegle ...:)
A tak to wiecej rzeczy nie pamiętam , a reszty nie żałuje i chyba poprawy w moich poczynaniach nie obiecuje. Chociaż kto wie może kupie parę butelek wina z 2010 roku....za 50 lat gdy będę już staruszką będą dużo warte:)
napisał/a: BETTY_1989 2011-03-09 16:54
Oj zmieniłabym i to sporo. Gdybym tylko mogła cofnąć wskazówki tego biegnącego zegara...

- 7 lat temu stałam przed wyborem szkoły średniej. Dziś już wiem, że powinnam wtedy zdecydować zupełnie inaczej, a dziś nie rozpoczynałabym dnia od poszukiwania ofert pracy, których nie ma, siedząc na bezrobociu.

- Pamiętam, że mniej więcej 7 lat minęło od pewnej niezwykle burzliwej i nieszczęśliwej - mojej młodzieńczej miłości, z której dziś troszkę się podśmiewuję. Wówczas jednak ten chłopak bardzo mnie zranił, a gdybym mogła cofnąć się do tamtego okresu ... pokazałabym mu gdzie raki zimują!

- 7 lat temu w mojej rodzinie nastąpił przełom. Żałuję, że tak mało mama miała wsparcia we mnie i ze strony mojego rodzeństwa, kiedy małżeństwo moich rodziców rozpadło się. Móc cofnąć czas ... tym razem wyglądałoby to zupełnie inaczej...

Życie składa się z samych wyborów, ale wbrew pozorom spełnione i szczęśliwe życie nie opiera się tylko na tych dobrych decyzjach. Myślę, że sukces tkwi w równowadze dobrych i złych decyzji pod warunkiem, że te złe są dla nas źródłem wniosków i potraimy uczyć się na własnych błędach.
napisał/a: jaga12Xj1 2011-03-10 08:38
Tak naprawdę to nie wiem co bym zmieniła w swoim życiu jak nara zje układa mi się dobrze jedynie to że bym chciała mieć dziecko
napisał/a: myszata7 2011-03-10 10:47
Nie chciałabym się cofnąć w czasie, a na pewno nie o 7 lat. Niczego bym nie zmieniła bo nic ode mnie nie zależało i nawet z dzisiejszym doświadczeniem i wiedzą nadal wszystko potoczyło by się tak jak wtedy, a nawet gdybym była wszechmocna i odmieniła los to kim była bym teraz? Zrobiłam to co mogłam najlepszego, wyciągnęłam wnioski, nabrałam dystansu do siebie i zrozumiałam, że nie warto przejmować się tym na co nie mam żadnego wpływu, niby prawda oczywista, a jednak trudno według niej żyć. Staram się zmieniać coś teraz by za 7 lat móc powiedzieć: tak, to była dobra decyzja, wysiłek wtedy włożony dziś procentuje.
Milena22x
napisał/a: Milena22x 2011-03-10 14:09
[CENTER]Siedem lat temu byłam jeszcze nastolatką. Kończyłam liceum i przede mną było wiele dróg życiowych, a ja mogłam wybrać tą jedną, która wtedy wydawała się być tą właściwą. Ale czy taką się okazała? To wiem już dzisiaj po siedmiu latach. Pierwsze, o czym pomyślałam, gdy zabrałam się za pisanie to, że oczywiście jest jedna rzecz, która domagałaby się zmiany. Otóż po zdanej maturze złożyłam dokumenty na Uniwersytet. Wtedy wybrałam matematykę i to z nią wiązałam swoją przyszłość. Wydział matematyki i informatyki miał mi otworzyć furtkę do nowego życia. Jednak mój wybór okazał się nietrafiony. Przemęczyłam się dwa semestry i pomimo zdanych egzaminów, zrezygnowałam ze studiów. Matematyka okazała się nie tym, co chcę w życiu robić. Lecz kolejny wybór studiów okazał się strzałem w dziesiątkę. Odkryłam, że moim celem życiowym jest pomoc innym ludziom, tym którzy tej pomocy potrzebują najbardziej. Dlatego, gdybym cofnęła się w czasie o dokładnie siedem lat, wybrałabym od razu pedagogikę o specjalności praca socjalna i resocjalizacja. Nie zmarnowałabym roku i nie rozczarowała rodziców. Tamten rok właściwie nie wniósł nic ważnego do mojego życia, nie byłoby mi szkoda niczego akurat z tamtego okresu.
Lecz po głębszych przemyśleniach stwierdzam, że jest tutaj też druga strona medalu. Bowiem, gdybym zaczęła studiować pedagogikę rok wcześniej, nie poznałabym tych wspaniałych ludzi, z którymi spędziłam pięć pięknych lat. Przyjaźnie nawiązane na tych studiach są dla mnie bardzo cenne. Miałabym to wszystko tak po prostu wymazać? Pod wpływem chwili, gdyby dano mi możliwość cofnięcia się w czasie, zrobiłabym to. Lecz w ostatnim momencie wycofałabym się. Nie zaryzykowałabym dla tego co nieznane, ważnych dla mnie osób. Choć z natury jestem osobą lubiącą ryzyko, lecz nie wtedy, gdy miałoby to oznaczać utratę bliskich.[/CENTER]
napisał/a: Iwcia40 2011-03-10 15:22
urodziłabym córeczkę.... ciekawe jak by to zmieniło moje życie...
milady10
napisał/a: milady10 2011-03-10 17:04
7 lat to szmat czasu, jakakolwiek zmiana wtedy zmieniłaby moje dotychczasowe życie nie wiem czy na lepsze czy na gorsze. Ale na pewno mając tą wiedzę co dziś wtedy mniej bałabym się swoich wyborów, mnie rozważnie kroczyłabym przez życie i bardziej bym się rozglądała, bo mam świadomość ze coś mi umknęło ale musiałabym się cofnąć by zauważyć co.
napisał/a: drewienko 2011-03-10 19:31
7 lat temu niewłaściwie ulokowałam swój czas, bardziej skupiłam się na pracy, niż na byciu z osobą, którą najbardziej kochałam, a która lada chwila miała odejść na zawsze. Nie umiem sobie tego wybaczyć. I choć czas zaciera różne wspomnienia, ten niewłaściwy wybór często wraca mi w sercu i czuję żal do samej siebie i brak szans naprawienia tych chwil. Szkoda, że nie doceniłam możliwości rozmowy i samego bycia z osobą, od której doświadczyłam największej miłości.
napisał/a: ~radosna_wiosna 2011-03-10 23:38
7 lat idealnie obejmuje czas, który pomijam milczeniem i staram się wyprzeć ze świadomości.
Jako, że jestem osobą młodą, pierwsze z tych siedmiu "dwunastomiesięczników", zahaczają o lata mojego liceum - i to właśnie ten początek zmieniłabym diametralnie. Te trzy lata, których - spędzone w najlepszej szkole mojego regionu - nie życzyłabym najgorszym wrogom...

Nie mówię, że niczego mnie szkoła nie nauczyła - na pewno pozwoliła bardziej otwarcie wyrażać stanowcze opinie i być bardziej otwartą na wszelkie pozaszkolne możliwości działania. Podejrzewam jednak, że moje życie byłoby o wiele łatwiejsze i prostsze, a naturalne cechy charakteru doprowadziłyby mnie w podobne miejsce do obecnego, gdybym wybrała inną szkołę... Ba! może nawet uwielbiałabym historię i matematykę, jednocześnie zaczytując się w książki traktujące na temat biologicznych kwestii naszego istnienia... Zdecydowanie te trzy lata wypleniły ze mnie szeroką gamę zainteresowań, ucząc kilku rzeczy: rankingi nic nie znaczą, rzetelna nauka i uczciwość nie popłaca, a nauczyciele - w im "lepszych" przybytkach wiedzy pracują - tym bardziej są zblazowani i mniej im zależy na jednostkach im podległych. Dodałabym do tego jeszcze cynizm i pewne elementy zgorzknienia... ale któż ich nie posiada?

Moje 7 lat temu wybrałabym więc przeciętne liceum - ale za to z kierunkiem artystycznym - i dziś zapewne miałabym inne marzenia, inne życie, może nawet nie irytowałabym redakcji Polek ciągłym bazgraniem na stronach konkursowych...

Choć teraz jestem niewiarygodnie zadowolona z mojego życia, może w ramach "wymiany" dziś byłabym nim "jedynie" usatysfakcjonowana, ale przynajmniej nie myślałabym o latach udręk, niepokojów i nie zastanawiałabym się" co by było, gdyby..."?

Może życie powinno mieć taki punkt boleści, kamień milowy w swoim życiu, aby przypominać sobie, co było dobre, a co złe, co nas nauczyło podnosić się po klęskach...
Niektórzy mówią, że to najgorsze doświadczenia uczą nas żyć... zastanawiam się czasem, czy naprawdę przeżyli dużo. Ja bowiem czasami myślę, że - mimo że ciągle słyszy się, iż człowiek to istota walcząca - przez życie powinno się iść spokojnie, z uśmiechem na ustach i bez walki, bez ciągłego przepychania, bicia, rozpychania łokciami i pokazywania "kto tu jest lepszy"...