dom ważniejszy ode mnie?

napisał/a: pyza 2007-07-05 14:13
Cześć!
Jestem ze swoim chłopakiem 3,5 roku, bardzo go kocham, ale mamy problem, który w miarę upływu czasu wydaje mi się coraz większy. Mianowicie Paweł jest maminsynkiem. Na początku nie brałam całej sprawy poważnie, ale teraz to wszystko urasta do granic absurdu i nie wiem co robić! Mieszkałam u Pawła w jego domu rodzinnym 8 miesięcy i się wyprowadziłam, bo nie mogłam znieść ciągłych konfliktów z jego rodziną. I ten ciągły brak swobody... Jego matka wtrącała się do wszystkiego, podsłuchiwała nasze rozmowy i buntowała go przeciwko mnie. Wymyślała sobie niestworzone rzeczy, wmówiła mu, że go zdradzam, bo nie mogę do godz. 20 siedzieć w szkole(studiuję) itd. W końcu, kiedy miałam tego wszystkiego serdecznie dość, spakowałam się i wróciłam do siebie. Teraz minął rok i planujemy znowu zamieszkać razem, ja zapowiedziałam Pawłowi, że nigdy już nie zgodzę się na mieszkanie u niego. Namawiam go, żebyśmy kupili sobie mieszkanie, bo moi rodzice pokryją połowę kosztów, więc nie jeteśmy w złej sytuacji, on nieźle zarabia.. Ale on nie chce o tym słyszeć. Ma duży dom, całe górne piętro byłoby dla nas, świeżo po remoncie, oddzielna kuchnia i łazienka. Mówi, że teraz będzie inaczej, że on sam zrozumiał, że powinien się przeciwstawić matce.Ale ja mu nie wierzę. Wolę żyć w skromniejszych warunkach, bylebyśmy byli sami to zawsze się dogadamy bo nikt się nie będzie wtrącał. Problem w tym, że on woli się ze mną rozstać, niż się wyprowadzić. Proszę, napiszcie co o tym myślicie, bo ja uważam, że to ja powinnam być dla niego najważniejsza, a nie mieszkanie. On mówi, że nie może zmarnować dorobku życia swoich rodziców. Ja zwariuję! Proszę o dobre rady...
napisał/a: Angel4 2007-07-05 19:17
Hm...Twoj chlopak to naprawde mamin synek.Wiesz nie wiem co bym zrobila bedac na Twoim miejscu ale na pewno nie wprowadzilabym sie do niego ponownie nic z tego.Twoj chlopak jest troche niesprawiedliwy skoro bylby w stanie Cie zostawic jak nie zamieszkacie u niego.I dziwnymi kategoriami chlopak mysli jak dla mnie.Nie wierz mu ze tym razem bedzie inaczej bo jak widac nadal jest pod wplywem swojej rodziny...Juz mu nawmawiali jak ma Cie przekonac itp.Postaw sprawe jasno i nie daj sie!Trzeba walczyc o swoje no chyba ze chcesz sama skazac sie na tortury Twojej okropnej tesciowej:) Powiedz mu ze nie zamieszkasz u niego i tyle!Wiesz wtedy tak naprawde sie wyjasni kto jest dla niego wazniejszy.Albo spruboj porozmawiac z jego rodzicami o tym jak sie czulas mieszkajac u nich...Chociaz szczerze watpie ze to cos da:(Twoj chlopak tez jest zdecydowanie pod ich wplywem-wiesz zycie z takim mamin synkiem nie bedzie uslane rozami.Naprawde nie wiem jak Ci pomoc.
napisał/a: pyza 2007-07-05 21:52
Dziękuję za radę Angel, na pewno się do niego nie wprowadzę. Teraz dałam mu ultimatum: albo ja albo jego rodzina. Dopóki się nie zdecyduje nie będziemy razem. Samo to, że się nad tym zstanawia kogo wybrać jest okropne. Jak on może nie wiedzieć co jest dla niego ważniejsze? Jego matka szantażuje go, że jak się wyprowadzi, to ona umrze... Ta rodzina jest chora i nie wiem czy chcę do niej należeć. Tym bardziej, że on raczej się od niej nigdy nie odizoluje. I pomyśleć, że facet ma 24 lata a nie potrafi decydować o swoim życiu samodzielnie. Bardzo go kocham ale ta sytuacja powoli otwiera mi oczy. Chyba wolę się teraz pomęczyć i dać sobie z nim spokój niż katować się całe życie z kimś dla którego moje zdanie zawsze będzie na drugim miejscu...
napisał/a: ~hania_21 2007-07-06 09:27
daj spokój napewno się nie zgadzaj żeby zamieszkać u niego bo sytuacja się bedzie powtarzać skoro tak bardzo jest związany z rodzicami ;/.Jeżeli oni są ważniejsi od ciebie to jak ma wyglądać ten związek,nawet jak zamieszkacie bez nich to cały czas pod byle pretekstem beda go odciągać od ciebie...A tak chyba nie chcsz zeby to wygladałao...bedziesz chciała z nim spedzic wieczor a on nie moze bo musi isć do mamusi to bez kitu chore i obawiam sie ze nie da sie na to nic poradzic...Moim zdaniem Daj sobie spokoj z nim możesz sobie zwmawiać ze sie cos zmieni ale obawiam sie ze tak nigdy nie bedzie i tylko bedziesz zawiedziona.Skoro mamusia jest ważniejsza dla niego niż ty to on nie jest ciebie wart...Przymyśl to :)
napisał/a: pyza 2007-07-06 13:44
Masz rację, tym bardziej, że w grę wchodzi również jego brat, który również jest dla niego ważniejszy ode mnie, Paweł leci na każde jego zwołanie, bez względu na to, czy mieliśmy własne plany czy nie. Cóż, widzę, że niczego sobie nie wyolbrzymiłam. Bardzo dziękuję za rady, mam nadzieję, że sobie z tym poradzę i znajdę faceta, który będzie chciał założyć własną rodzinę, a nie dołączyć mnie do tej, którą już ma...
napisał/a: Angel4 2007-07-08 18:24
No pewnie kochana ze mamy racje.Dobrze ze potrafisz to dostrzec i odniesc do swojego zycia.Przemysl to wszystko zebys byla pewna a potem idz za glosem serduszka:*
napisał/a: Marissa21 2007-07-09 09:42
Na takiego maminsynka może podzialac tylko jakiś wstrząs. Sama rozmowa i tłumaczenia nic nie pomogą i predzej czy później wszystko będzie po staremu mimo obietnic. Może terapia szokowa pomoże- żagroź mu że z nim zerwiesz , albo każ wybierać. Ja rozumiem , ze jak sie ma 5 lat to mamusia i rodzina jest najwaźniejsza, ale po 20-stce priorytety powinny jednak zmianie ulec. Niech on zdecyduje czy chce życ z toba, czy do końca życia z mamusią. Od jego wyboru powinnas uzaleźnić istnienie waszej wspólnej przyszłości.
napisał/a: NatiX 2007-07-09 18:37
Wiesz Twoja sytuacja dla mnie brzmi bardzo znajomo, niestety!
Wprowadzając się do niego nic się nie zmieni a jeśli nawet to na chwile może parę miesięcy.
Opowiem Ci jak było u mnie. Po ślubie mieszkaliśmy trochę u moich rodziców, ale potem przekonał mnie żebyśmy przeprowadzili się do jego rodziców. Pomyślałam może będzie fajnie. Mieszkaliśmy w jednym domu ale mieliśmy osobne wejścia do domu, kuchnie,pokoje. Mogłoby się zdawać że osobne życie, ale nie moja teściowa wtrącała sie do wszystkiego dosłownie jak wychodziliśmy to pytała gdzie i kiedy wrócimy.Ciągle nastawiała go przeciwko mnie. Po dwóch latach zdecydowałam że nie dam rady, że chcę spróbować ratować małżeństwo ale nie w tym domu. Jak myślisz co się stało? Ja się wyprowadziłam a on został z mamusią i ukochanym rodzeństwem. Jesteśmy już po rozwodzie. A wszystko dzięki rodzince. Ty masz ten wybór i możesz jeszcze się zastanowić.
Pisz na bieżąco jak to się układa u Ciebie. Pozdrawiam.
napisał/a: ksiezniczka22 2007-07-09 22:40
tak czytam te posty i sie lekko przerazam,bo obawiam sie ze przyszlosci moge miec podobne nieprzyjemne sytuacje z moim chlopakiem i jego matka.
pyza nie daj sie!!!!mow za kazdym razem zdecydowane nie!!!u mnie jak na razie skutkuje:)
napisał/a: Angel4 2007-07-11 18:00
Nati_ napisal(a):Wiesz Twoja sytuacja dla mnie brzmi bardzo znajomo, niestety!
Wprowadzając się do niego nic się nie zmieni a jeśli nawet to na chwile może parę miesięcy.
Opowiem Ci jak było u mnie. Po ślubie mieszkaliśmy trochę u moich rodziców, ale potem przekonał mnie żebyśmy przeprowadzili się do jego rodziców. Pomyślałam może będzie fajnie. Mieszkaliśmy w jednym domu ale mieliśmy osobne wejścia do domu, kuchnie,pokoje. Mogłoby się zdawać że osobne życie, ale nie moja teściowa wtrącała sie do wszystkiego dosłownie jak wychodziliśmy to pytała gdzie i kiedy wrócimy.Ciągle nastawiała go przeciwko mnie. Po dwóch latach zdecydowałam że nie dam rady, że chcę spróbować ratować małżeństwo ale nie w tym domu. Jak myślisz co się stało? Ja się wyprowadziłam a on został z mamusią i ukochanym rodzeństwem. Jesteśmy już po rozwodzie. A wszystko dzięki rodzince. Ty masz ten wybór i możesz jeszcze się zastanowić.
Pisz na bieżąco jak to się układa u Ciebie. Pozdrawiam.

Widzisz jak to sie moze tragicznie skonczyc...:( Nie dopusc do tego uczac sie na bledach innych w tym przypadku Nati.To chyba najbardziej przekonujacy argument z wszystkich tutaj przedstawionych.
napisał/a: Kasia_20 2007-07-28 11:52
Nie stety ja też mam taki problem jak ty,bo mój facet jest maminsynkiem u mnie z kolei nie można na niego słowa powiedzieć przy jego matce.To jest trudna sytuacja skoro wiesz że nie chchesz tam mieszkać i że nie dasz rady to po co szarpać nerwy.Uczucie w takim związku szybko wygasa bo ty chcesz czego innego i on,ja też nie mogłam nigdzie wyjść bo jego matka twierdziła że będzie zły,on nic nie miał do tego gdzie i kiedy wychodzę ja ci mogę tylko poradzić żebyś uciekała gdzie pieprz rośnie od tej rodzinki,masz jeszcze wybór nie jesteś z nim w związku małżeńskim ani nie macie dzieci.Powodzenia.Pozdrawiam.
napisał/a: kalka22 2007-08-11 23:06
Witam

Nie wiem co mam już robić, jestem ze swoim chłopakiem 2 lata, oczywiście początki były piękne i cudowne ale już po pierwszym miesiącu odstawił mnie na boczny tor, łudziłam się że jakoś to będzie że się zmieni, ale nadal jest tak samo, :( mamusia zadzwoni nie ważne co by nie robił w tym momencie zbiera się i wraca do domu, mamusia każe mu jechać gdzieś jedzie (nie ważne że akurat umówił się ze mną i mieliśmy iść do znajomych czy po prostu spędzić trochę czasu ze sobą) rodzice mieszkają na prowincji a on w mieście ale mamusia przyjeżdża co 2 dzień gotuje jedzonko synkowi robi zakupy, i jak ona jest w domu to ja jakbym nie istniała nie można go nigdzie wyciągnąć nie mówiąc już o rozmowie telefonicznej z kolei jak mamusi nie ma to ja jestem mu wtedy potrzebna no bo kto mu ugotuje obiadek jak mamusi nie będzie, czasami czuje się jak służąca, wiadomo kocham go i to bardzo i ugotowanie obiadu to nie jest jakaś plama na honorze, ale czemu jak mamusia jest to ja jestem nie ważna, może bym to wszystko zniosła ale to co zrobił ostatnio przeszło moje najśmielsze oczekiwania siedzieliśmy sobie wieczorem u niego w domu i nagle coś go napadło i zaczął wysypywać wszystko z mojej torebki i wyleciała zapalniczka ( nie pale od roku, rzuciłam dla niego) naprawdę to nie była moja zapalniczka, torebkę pożyczyłam od siostry, zaczął sie wściekać, krzyczeć, nie dał sobie nic wyjaśnić wziął torebkę moje buty i wyrzucił na klatkę schodową i kazał wyjść, poczułam sie jak nic nie warty śmieć, po tygodniu milczenia przyjechał do mnie i co najciekawsze kazał się przeprosić za to co zrobiłam, oczywiscie go nie przeprosiłam, a on mnie a raczej wymusiłam na nim przeprosiny, i nadal jest ciągle mamusia i mamusia, a bo mamusia to mi kazała a tam muszę jechać z nią a to muszę jechać po nią a zostaje w domu bo mamusia jest Boże facet ma 27 lat, nie wiem czy jest sens łudzić się że w końcu ja będę tą najważniejszą a nie mamusia, proszę Was Panie o swoje opinie na ten temat.