Nie wiem co robic :((((

napisał/a: Ewelinka888 2007-10-19 11:19
Witam!
Dzisiaj trafilam na to forum. Przeczytalam kilka tematow i stiwrdzilam ze sama musze tuaj napisac widze ze moga tutaj znalesc pewnego rodzaju wsparcie zrozumienie.Ale teraz przejde do rzeczy. Opowiem wszystko od poczatku.
Jestem z Robertem od 3 lat w zwiazku. Wiecie jak to na poczatku jest.. wspaniale nie widzi sie neikogo innego poza ukochana osoba... To jest moj pierwszy powazny zwiazek... Rok temu dokladnie 3 pazdziernika napisal mi smsa... ze juz mnie nie kocha... nie potrafi juz ze mna byc... nie chce ze mna byc... Swiat wtedy runal mi na glowe bylam zalamana... Nic nei rozumialam bo dzien wczesniej mowil mi jeszcze ze mnie kocha.. Nastepnego dnia przyjechal i powiedzial ze to nie z powodu innej dziewczyny... Jednak czulam ze mnei oszukuje wiedzialam ze zostawil mnei do tamtej... Poznali sie w szkole on poszedl do skozly wieczorowki bo nei chcial do wojska isc i tam sie poznali... No i zaczeli ze soba chodzic... Ja cierpialam znalazlam sobie innego na pociesznei poszlam z nim do lozka ale to nie bylo to samo nie kochalam go... Po miesiacu dokaldnie w moje urodziny czyli 10 listopada spotkalismy sie w pubie... bylam tam z jego siostra z ktora sie przyjaznie... Rozmaiwalsimy normalnie jak starzy kumple. On pojechal do domu ja tez... Po godzinie przyjachal do mnie byla piekna noc poszlismy na spacer... do niczego nie doszlo... ale czulam sie tak jak dawniej... jak dopiero stopniowo sie poznawalismy... Na drugi dzien przyjechal do mnei i stalo sie dalam mu druga szanse... Z poczatku bylo idealnie... wiecie poznawalismy sie na nowo, poznawalismy nasze ciala centymetr po centymetrze... W koncu kiedys powiedzialam mu ze poszlam do lozka z innym nie wiem moze do byl blad ze mu to powiedzialam, zacznijmy od tego ze bledem bylo to ze w ogole wyladowalam z innym w lozku... ale wiedzialam ze on rowzniez sypial z tamta poniewaz kiedy sie go pytalam dlaczego mnei zostawil on odpowiadal ze musi zakosztowac innego owocu... to tlumaczenie bylo dla mnei glupie ale nie drazylam dalej tematu nei chcialam by cos sie popsulo... Ta dziewczyna jest teraz w ciazy ale nie nie z Robertem ma innego... tylko Robert i ona jakby to powiedziec dalej sie koelguja a ja tego nie chce nawet powiedzialam mu ze nei chce by sie z nia widywal by sie z nia kontaktowal a on odrzekl ze to nie jest mozliwe ale nie o to chodzi... Od pewnego czasu nie jest dobrze miedzy nami.. Tzn nie klocimy sie rozmawiamy normalnei ale po prostu to nei ejst to co kiedys... jakby nasza milosc sie wypalila... nawet robert mi napisal (napisal bo nie potarfimy ze soba porozmawiac w 4 oczy ja nie umiem otworzyc sie przed kims tak smao on) ze to nie ejst to samo widzi nas jako dwojke przyjaciol ze bardzo chcialby poczuc to co kiedys te motyle w brzuchu kiedy sie dotykalismy to az ciarki przechodzily po calym ciele.... Napisal ze nie podejmuje zadnej decyzji sam jak juz to podejmiemy ja razem domyslam sie ze odnosnie rozstania... Ja mu odpisalam ze widze ze nie jest szczesliwy ze sie meczy ze nie cieszy juz go to co dawniej... I ze bardzo chce by byl szczesliwy by znow sie usmiechal... ale z drugiej strony nie wyobrazam sobie zycia bez niego , ze swiadmosc ze moze go juz nie byc w moim zyciu mnei przeraza i strasznie sie tego boje. On odpisal ze tez sie tego boji dlatego nie podejmuje na razie zadnej decyzji... A napisal mi jeszcze ze wie ze mnei skrzywdzil i ja przez to zrobilam wiele glupich rzeczy i przestalo mu zalezec. i dodal zdanie zreszta sam nie wiem.
Bardzo bym chciala zeby bylo jak dawniej... bysmy sie zakochali w sobie na nowo.. jak sobei przypominam nasz pierwszy pocalunek tak bardzo za tym tesknie... za takimi zwyklymi blahostkami jak zwykly dotyk czy przytulanie sie.... oczywisicie przytulamy sie ale to nei ejst to samo...
I co ja mam zrobic by on ponownie sie we mnei zakochal... bysmy byli ta dawna szczesliwa para
Pewnie mi napiszecie ze mam znim porozmawiac ale to dla mnei strasznie trudno nie potarfie sie przed nikim otworzyc... boje sie ze powiem cos glupiego i wszystko runie... bo Robert jest bardzo wybuchowy i nerwowy...
I wiem ze mam dopiero 19 lat i pewnie ejszcze niejedno przede mna ze jestem mloda i nieodswiadczona ze tyle rzeczy jeszcze mnei czeka... ale ja przez to wszytsko chce przechodzic razem z Robertem... wiazalam zreszta dalej wiaze z nim swoja przyszlosc... Nie wyobrazam sobei zycia bez niego... Chce byc z nim i tylko z nim...dlatego ja juz nie wiem co mam robic by zakochal sie we mnie na nowo....
napisał/a: niu_nia 2007-10-19 18:09
wiesz, zdarza się że po iluś latach z kims już nie ma motylków w brzuchu, zostaje przyzwyczajenie i przyjaźń, ale zwykle potem jest tak że zakochanie znów powraca, dajcie sobie szansę skoro się kochacie

nie umiesz powiedzieć mu nic w oczy? on też nie? zaproponuj mu żebyście napisali do siebie list o tym co czujecie, czego się boicie, co byście chcieli, jaki macie pomysł na rozwiązanie tej sytuacji - tylko nie myślcie o rozstaniu- pomyślcie jak to odbudować
niech to będą listy intymne, takie które będą zawierać Wasze najskrytsze myśli i obawy, napiszcie je tak jakbyście pisali do pamiętnika
jak sie spotkacie wymiencie sie nimi, niech kazde przeczyta list tej drugiej osoby spokojnie i wtedy sprobujcie pogadac i nie wstydzcie sie tego co czujecie i Waszych reakcji wkoncu jestascie przyjaciolmi
napisał/a: Mari 2007-10-19 18:17
Ewelinka88...On nie dorósł do Twojej miłości, On nie jest wart takiej miłości.I co z tego ,że na początku było pięknie, przeważnie tak jest jak poznaje się dwoje pięknych ,młodych ludzi.Nasze "hormonki" wybuchają z olbrzymią siłą..hmm nie dziwię się :) 19 lat "suszy". Lgniemy do siebie i nic nas nie jest w stanie rozłączyć!.
Drżenie każdej Naszej cząsteczki ciała,motylki krzyczą ...kocham!
Są ! takie Związki ,które przetrwają tę "burzę hormonalną" , która przeradza się w miłość "długoterminową" ,ale uwierz Mi jest ich statystycznie mało.

Ty wpadłaś...dałaś Całą Siebie w zamian otrzymując (piszę o teraźniejszym czasie)no nie wiem jak opisać uczucie Twego Partnera?-tolerancję?..dobrze ,że jesteś?, bo akurat jestem sam?
Kochanie, piszesz o Jego szkole ,koleżance,o tym ,że On sam nie wie co z Wami zrobić, co się dzieje..
Czy Twoja sytuacja "zawieszenia" Ci odpowiada ?!,czy miłość nie powinna wyglądać inaczej? Czy nie masz wrażenia ,że jesteś oszukiwana?.Twoja intuicja dobrze Ci podpowiada...coś jest nie tak ,masz przed nim problem,żeby się otworzyć,porozmawiać szczerze , bo jest wybuchowy?
No i co z tego. Miłość nie składa się tylko z samych pięknych chwil.
Miłość to też słowa prawdy,czasami gorzkiej, ale słowa z którymi się nie musimy ukrywać,które gdy je wypowiemy dotrą do Ukochanego i owocują tym co chcieliśmy osiągnąć..
Można dużo pisać na ten temat...

Kochana wiem ..oczekiwałaś wsparcia, nadziei .
Szansa jest ,jednak trzeba dwojga. Ty Sama nie podźwigniesz tego.Postaw sprawę otwarcie, nie potrafisz powiedzieć Mu prosto w oczy?..to napisz list,tak jak radzi niu_nia. Przelej Twoje myśli , rozterki na papier.
Najważniejsza jesteś Ty!. Ty kochając musisz "błyszczeć"!, a nie skrycie pod osłoną nocy tulić się do poduszki ...

Proszę przemyśl , napisz :confused: ...

Przepraszam , ale gdybyś była Moją Córą to poszłybyśmy razem do dobrej dyskoteki na "odtrucie" i "wyrwałybyśmy" jakiś fajnych chłopaków ! :D
napisał/a: Ankaaaa 2007-10-20 00:25
no to chyba ja jedna bede miec odmienne zdanie, bo wydaje mi sie, ze facet nie jest jakis najgorszy. moze troche jest niedojrzaly, szczegolnie na poczatku historii. ciekawi mnie, czy zerwal zanim tak perfidnie zdradzil czy działał na dwa fronty. jesli chcial urwac znajomosc z Toba, gdy pojawila sie tamta dziewczyna, to postapilby dorbze,choc powinien Ci powiedziec do konca, co jest powodem zerwania. z tego co piszesz wnioskuje ze teraz jest calkiem dobrze miedzy wami, poza tym on sie czegos nauczyl, nie zrywa z Toba, tylko mowi, ze to jest wasza wspolna decyzja-zachowuje sie bardzo odpowiedzialnie-moim zdaniem.gorsze dni w zwiazku zdarzaja sie zawsze, gorsze okresy w zsadie, boto czasem trwa tydzen a czasem dluzej...jesli nie czujecie motyli to przeciez nie znaczy ze sienie kochacie, sa rozne sprawy, ktore czasem sie na siebie nakladaja, i milosc schodzi na inny plan, ale to wraca do normy, jesi oboje tego chcecie i zdajecie sobie z tego sprawe.
codo kolezanki to faktycznie mi sie to nie podoba. watpie zeby ich cos laczylo,ale prewencji nigdy nie za wiele. mysle, tak jak kolezanka, ze moze listy beda jakims rozwiazaniem. ale tez to, co dla mnie jest najwazniejsze- czy on sam nie skrelil juz tego zwiakzu, bo macie gorsze dni.on powinien starac sie to naprawic,wtedy bedziesz miec pewnosc, ze mu zalezy. nie powinnas pytac,co Ty masz zrobic,bo to powinno byc w jego gestii zeby cos zrobic. ostateczna rada- czekaj i badz pozytywnie nastawiona. moze dawno nie widzal cie usmiechnietej:)a moze usmiech cos zmieni:) a moze z usmiechem latwiej bedize odejsc...
pozdrawia~!