gdyby nie to ze boje sie smierci nie bylabym tu minuty dluzej...

napisał/a: poziomeczka0106 2007-10-07 21:12
Postanowilam po raz pierwszy to co zalega we mnie wyrzucic na forum, czy bedzie lzej? tego nie wiem...
Bylam w ponad 4 i pol letnim zwiazku, dwa lata bylismy zareczeni. roznie bywalo. awantury glownie byly o pieniadze, o moja wolnosc-ciagle klotnie o wyjscia z kolezankami, zazdrosc, pozniej klamstwa. Zbieralm sie do rozstania dwa lata, w czerwcu podjelam w koncu decyzje o rozstaniu, po prostu zakomunikowalam mu, ze mam dosc, ze to koniec... o co poszlo? szczerze-teraz tak na prawde nie pamietam co bylo powodem tak drastycznej decyzji... wygralam wycieczke w pracy a raczej szkolenie do zakopanego, zrobil mi awanture, ze nigdzie nie jade, ze sama, ze pewno z kims. w koncu pojechalam i wtedy cos we mnie peklo, ze mam pieklo, ze kiedys zamknie mnie w klatce a teraz w tym momencie stawala sie ona dla mnie za mala... pozniej 16 czerwca bylismy jeszcze razem na slubie znajomych-nie chcielismy robic wielkiego halo z rozstania i zachowalismy sie jak dorosli ludzi-chociaz raz... po slubie az do wrzesnia zero kontaktu. dzwonil moze raz do mnie i to bylo tyle. zero staran po tylu latach bycia razem. ok przez trzy mies swietnie sie trzymalam, odnowialam kontakty, swietnie sie bawilam. jednym slowem zaczelam zyc. wiedzialm ze po 2 tyg od naszego spotkania znalazl soebie dziewczyne, jakos mnie to nie ubodlo. a teraz od poltora mies nie daje sobie rady... jest z ta dziewczyna szczesliwy, on ma 29 lat ona 19, jest mlodsza ode mnie ja mam 22lata. dzwonil raz do mnie pozniej ja do niego, byly lzy prosby wroc, kocham Cie. nic to nie dalo. powiedzial mi, ze mysli o mnie ze mnie kocha, ale nie chce byc juz ze mna. mowil ze wie ze bedzie zalowal i ze dla niego bedzie za pono. oddalabym dusze diablu by cofnac czas, by wrocil... niestety wiem ze go nie odzyskam. zycie stracilo sens nie weim jak dalej zyc, ludze sie ze pewnego dnia wroci. najgorsze ze nie potrafie ulozyc sobie zycia, z nikim sie nie spotykam, nie moge jakas blokade wew mam w sobie. boje sie ze juz tak zostanie, ze kocha sie raz. 4 mies juz nie jestesmy razem. zmadrzalam, zrozumialam swoj blad, przeprosialm za glupote jego. a on? jest szczesliwy z jakas gowniara mimo tego ze tak zapewnial ze kocha... co robic? widzicie jakas szane dla nas? moze sie opamieta? ale za dlugo sa razem zeby bylo to to ze chce sie odegrac. gdyby nie to ze cholernie boje sie smierci nie chcialabym byc minuty dluzej na tym swiecie...
napisał/a: kathrine 2007-10-07 21:29
Jesteś młoda i na pewno jeszcze ułożysz sobie życie. Rana, którą nosisz w sercu jest świeża, dobrze się nie zagoiła. Myślisz, że jak znowu spróbowalibyście na nowo zacząc życie to on był się zmienił? NIE! On nawet nie darzył Cię zaufaniem skoro myślał, że pojedziesz z kimś. Daj sobie troszeczkę czasu, wszystko wróci do normy. A czy warto jest pozbawic się życie dla człowieka, który już zdążył ułożyc sobie życie? Jeśli tak myślisz to jesteś w wielkim błędzie. Nie bądź egoistka i pomyśl co czuliby Twoi bliscy. Życzę powodzenia
napisał/a: poziomeczka0106 2007-10-07 21:32
Kathrine, juz 4 mies nie jestesmy razem, skoro podjelam decyzje powinnam ponosic tego konsekwencje. trwa juz to za dlugo cos nie tak ze mna. najgorsze ze ja go kocham mimo tego ze ma inna... widzac ich zdjecia na necie szla mnie trafia. nie czuje juz nawet bolu, po prostu jestem pusta w srodku.
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2007-10-07 21:35
nie wiązałabym się z kimś, kto chce mnie mieć wyłącznie dla siebie
skoro teraz traktuje Cię jak swoją własność, to później nie będzie lepiej, a niestety gorzej
piszesz: wygralam wycieczke w pracy a raczej szkolenie do zakopanego, zrobil mi awanture, ze nigdzie nie jade, ze sama, ze pewno z kims nie do pomyślenia dla mnie jest żeby MÓJ UKOCHANY MĄŻ decydował gdzie jadę, z kim jadę - jeżeli mam czyste sumienie to nie widzę powodu, żeby się "tłumaczyć" ale to działa tez w drugą stronę: Mąż mówi, że wróci później, albo że wyjeżdża na parę dni i ... bez żadnych pretensji pakuję Mu torbę... MAM DO NIEGO ZAUFANIE - pewno dla tego, że nigdy nie zawiodłam JEGO ZAUFANIA

gdyby nie to ze cholernie boje sie smierci nie chcialabym byc minuty dluzej na tym swiecie...
nawet nie myśl o Takim rozwiązaniu - jesteś młoda, sporo dobrego Cię na perwno spotkało a jeszcze więcej spotka
takim tytułem wątku przerażasz mnie i pewno nie jedną forumowiczkę
napisał/a: kathrine 2007-10-07 21:42
WIADOMO, że tak szybko się nie odkochasz. Potrzeba czasu. A czas jest najlepszym doradcą. Po każdej zimie przychodzi wiosna, po chwili smutnej przychodzi chwila radosna
napisał/a: poziomeczka0106 2007-10-07 21:48
zazdroszcze Ci ze jestes szczesliwa, ze masz wspanialego meza, dzieci... ja boje sie, ze nie umiem juz kochac... glupia bylam ze pozwolilm odejsc, patrzac jak faceci sa teraz beznadziejni, a samotnosc przytlacza tym bardziej ze mieszkam sama...
napisał/a: kathrine 2007-10-07 21:55
Oj pomyliłaś się. Mam 20 lat, dziecko i... Nikogo więcej. Facet nie sprawdził się w roli ojca
napisał/a: poziomeczka0106 2007-10-07 21:55
wlasnie, ludzie maja gorsze problemy... pewnie jest Ci cholernie ciezko samej. masz pewnie rodzine przyjaciol a to juz wiele...
anetakam0
napisał/a: anetakam0 2007-10-07 21:58
ja rzeczywiście całe życie mam "z górki" ale sama zobacz ile jest wokół tragedii
kiedyś usłyszałam: nic tak nie pociesza jak cudze nieszczęście
a samotno.ść... a może wokół Ciebie są ludzie któży potrzebują pomocy? nie koniecznie finansowej- tę wbrew pozorom dość łatwo uzyskać; ale pomoc w sensie poświęcenia IM czasu...
napisał/a: kathrine 2007-10-07 21:59
Z nas dwóch TY jesteś w lepszej sytuacji. Jesteś wolna i jestem święcie przekonana, że wkrótce kogoś poznasz. Głowa do góry. Myślisz optymistycznie. Zobacz ja rzuciłam chłopaka gdy urodziłam. Musiałam byc twarda. A przyznam, że nie było nawet. Na dodatek najlepsza przyjaciółka odwróciła sie ode mnie i jakoś raz, dwa stanęłam na nogi
napisał/a: poziomeczka0106 2007-10-07 22:01
anetakam0 napisal(a):ja rzeczywiście całe życie mam "z górki" ale sama zobacz ile jest wokół tragedii
kiedyś usłyszałam: nic tak nie pociesza jak cudze nieszczęście
a samotno.ść... a może wokół Ciebie są ludzie któży potrzebują pomocy? nie koniecznie finansowej- tę wbrew pozorom dość łatwo uzyskać; ale pomoc w sensie poświęcenia IM czasu...[/QUmusze jakos zapelnic czas, by nie wracac do domu nie myslec... strasznie ciezko mi kogos poznac, chce nie moge, nie potrafie sie z nikim umuwic za wczesnie co ja takiemu czlowiekowi moge zaoferowac? rozgoryczenie, bunt, wrogosc do facetow?
napisał/a: kathrine 2007-10-07 22:11
Nikt nie każe Ci się umawiac na randki. Poczekaj chwilę, nie możesz szukac miłośc na siłę. Sama przyjdzie. Z czasem blizna sie zagoi i zaczniesz znowu kochac