prosze-pomozcie...

napisał/a: Ika5 2007-09-14 18:35
witam wszystkich..

przejde do rzeczy-rok temu poznalam mezczyzne(niech bedzie pan P).Zakochalam sie w nim ale ale nie moglismy byc razem ze wzgledu na jego tryb pracy i fakt ze bardzo daleko mieszkal.Probowalam o nim zapomniec ale nic z tego...2 miesiace temu zaczelam chodzic z pewnym chlopakiem(pan R)ale juz po 2 tygodniach wedzialam ze to nie to...mimo wszytsko nie poddawalam i probowalam dac szanse naszemu zwiazkowi.Niestety on nie okazywal mi zadnej czulosci,nie calowal mnie ,nie przytulal,nawet nie rozmawialismy...bywalo ze bedac w tym samym pokoju nie gadalismy nawet przez 4 godziny..nie bylo o czym...Nigdy z nim nie uprawialam seksu,nie padly zadne slowa typu kocham cie..Nigdy.Dlatego chcialam z nim zerwac i wiele razy myslalam o tym.No i we wtorek ten mezczyzna w ktorym jestem zakochana-pan P-zaprosil mnie do siebie na kawe bo przeprowadzil sie do mojej miejscowosci...pojechalam.Gadalismy i bylo super.Pocalowal mnie...nie umialam odmowic..Nawet nie chcialam..a powinnam bo przeciez nadal chodzilam z panem R..nastepnego dnia zerwalam z panem R bo nie chcialam dluzej oszukiwac ich obu...Pan P nie wiedzial ze kogos mialam bedac tamtego wieczoru u niego,a moj byly nie wiedzial ze bylam u pana P...wiem ze zachowlaam sie okropnie-zdaje sobie z tego sprawe...Niestety-jest jeden szkopul..Mieszkam z kolezanka ktora dobrze zna pana P-tego w ktorym jestem zakochana...i jak sie tylko dowiedziala ze spotykam sie z panem P i ze zdradzilam mojego bylego calujac sie z P nakrzyczala na mnie ze tak nie mozna,ze jak ja sie zachowuje,ze P traktowal mnie jak szmate a teraz ja sobie do niego wracam jakby nigdy nic...Dziwne bo ona zawsze P bronila i stawala po jego stronie i nigdy nie uwazala zeby sie zachowywal nie fair w stosunku do mnie...a teraz twierdzi ze on mna sie tylko bawil,ja cierpialam ,a teraz znow znim sie spotykam jakby nigdy nic...Smieszniejsze jest to ze ona zdradzala wszytskich chlopakow z ktorymi byla-tez sie calowala z innymi i jakos nie robila z tego wielkiej afery...a mnie sie czepia...ja nigdy nie osadzalam jej zachowania..Uwazalam ja za przyjkaciolke.A teraz kiedy mam szanse byc naprawde szczesliwa ona jest oburzona moim zachowaniem..Wiem ze zachowalam sie nie fair,ale nie rozumiem-przeciez to moja sprawa-dlaczego ona chce sie w to wtracac???...boje sie ze ona moze pojsc do P i mu naopowiadac jakichs bzdur o mnie..i ze wtedy on ni bedzie sie chcial juz ze mna spotykac... ...P nie spytal sie mnie tamtego wieczoru czy mam chlopaka a ja sama nie chcialam ni stad ni zowad wyskakiwac z czyms takim-tym bardziej ze nie wiedzialam jakie mial zamiary co do mnie...gdyby mi powiedzial ze spotkamy sie za tydzien to przed tym spotkaniem zerwalabym z moim bylym zeby nie powodowac takich sytuacji...
Nie chcialabym zeby ktos pomyslal ze jestem dziwka...Moglam przeciez nie zrywac nastepnego dnia po wizycie u P z moim byly i ciagnac te oszustwa w nieskonczonosc-przeciez nie mam gwarancji ze z P bede...Jesli mnie zostawi bede sama..Ale zerwanie z bylym to byla swiadoma decyzja-nie chcialam wiecej oszukiwac.A moglam sie spotykac z obydwoma bo jak by P mie nie chcial to zawsze jeszcze bylby pan R...ale ja tak nie chcialam..nie toleruje zdrady i oszukiwania..Najprosciej byloby powiedziec P ze tamtego wieczoru bylam z kims.ael boje sie ze on nie zrozumie...on nie zdaje sobie sprawy jak bardzo mi na nim zalezy...Boje sie ze przestalby sie do mnie odzywac albo cos..Z drugiej strony nie chce zyc ciagle w strachu ze ona cos mu o mnie nagada...Moglabym mu powiedziec ze ona mowila mi czasem rozne dziwne(i nieprawdziwe) info o nim i zeby nie przejmowal sie tym co ona opowiada tylko pogadal ze mna jak ma jakies watpliwosci ale nie chce tez zeby on zle o niej myslal czy przestal ja lubic przeze mnie...nie chce jej oczerniac...Dlaczego ona mi to robi???Dlaczego chce mi robic pod gorke..???Nie wiem co o tym myslec...

Co byscie zrobili na moim miejscu???bardzo prosze o rady....
jest mi strasznie smutno i boje sie ze strace P-on jest dla mnie wszytskim...!!!