Dlaczego odszedł?

napisał/a: Syla 2007-09-03 14:25
Dlaczego odszedł?

Poznałam go jakieś 9 miesięcy temu, podchodziłam do niego z wielkim dystansem ale po jakimś czasie zdałam sobie sprawę że jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Poszliśmy razem na Sylwestra potem wyjechaliśmy na wekend, było cudownie. Po powrocie doszliśmy do wniosku że fajnie by było zamieszkać razem i tak też zrobiliśmy. Czułam się bardzo szczęśliwa, było tak jak sobie wymarzyłam. Mówł że mnie bardzo kocha że zostanę jego żona itd.Z czasem wychodziły pewne róznice ale wiem ze życie w dwójkę polega na wielu kompromisach. Dlatego zaakceptowałam go takim jakim był i on mnie też. Mieszkaliśmy razem 5 miesięcy, praca, dom, wyjścia ze znajomymi, poprostu życie. Byłam bardzo szczęśliwa i on też, śmialiśmy się, spędzaliśmy miło czas. Pięć tygodni temu mój ukochany wyprowadził się, bez słowa. Zrobił to jak byłam w pracy, więc wyobraźcie sobie co poczułam jak wróciłam do domu, gdzie nie było prawie śladu po nim. Kiedy zadzwoniłam do niego, powiedział że musi wszystko przemyślec i że jutro porozmawiamy. Przetrwałam ten dzień tylko dzięki nadzieji że będzie wszystko dobrze.Jak się spotkaliśmy pierwsze o co zapytał to czy moi rodzice wiedzą tak jakby od tego miał zależeć dalszy ciąg wydażeń, odpowiedziałam że tak i dalej to już prawie nic nie powiedział tylko ze mieliśmy inne zainteresowania i w pewnych sprawach się nie zgadzaliśmy. Płakałam, prosiłam o to zeby nas nie skreślał, dał sznsę,widziałam że nie było mu łatwo. Przytulił mnie i powiedział że tak będzie lepiej i że przeprasza że musiałam się z nim męczyć.Po kilku dniach przyjechał wziąść jeszcze kilka rzeczy, wtedy zapytałam go jak się czuje a on na to że bardzo źle, przytulił mnie i pocałował. Próbowałam z nim porozmawiać ale poprostu milczał. Bardzo cierpię, czuję sie bardzo samotna, chciałabym żeby wrócił, bardzo mi go brakuje. Wyjechałam na wakacje, myślałam że jak wrócę to z innym nastawieniem ale niestety od dwóch tygodni płaczę i tęsknię. Nie potrafię tego zrozumieć, jak mógł mnie zostawić i to w taki sposób. Siedzę i analizuję wszystko co było, żeby znaleźć powód jego odejścia, skoro on nie chce mi powiedzieć. Jak byłam na wakacjach wysłałam mu smsa z pozdrowieniami, odpisał że też mnie pozdrawia z wakacji, po powrocie postanowiłam do niego zadzwonić i wymienić wrażenia z wakacji. Kiedy zapytałam jak było powiedział że nigdzie nie był, zapytałam to dlaczego mnie okłamał a on na to że niewie. Bardzo dziwne to wszystko.Czasami mam wrażenie że to nie jest ten sam człowiek z którym mieszkałam, ale przecież ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień.

Pomóżcie mi proszę to zrozumieć.
napisał/a: Ankaaaa 2007-09-03 21:45
hej, przesledz Sylu rozne watki tutaj na forum, dziewczyny maja bardzo podobne problemy, jak Twoj. moze to glupie, ale moze w jego zyciu jest inna kobieta, albo -narotyki?:| nie wiem, ja nigdy tez nie pojme takich rzeczy. ale widze, ze w przeciwienstwie do innych chlopcow dziewcyzn z forum Twoj przynajmniej jakos reaguje na Ciebie, nie jest tak, ze sie nie odzywa wiec chyba jest nadzieja...moim zdaniem powinnas poprosio o spotkanie i o wyjasnienie. nawet zazadac ale tak, by nie poczul sie do niczego zmuszony, lecz raczej zobowiazany, przeciez wspolnie spedzony czas i to jak z toba postapil daje Ci prawo do oczekiwania odpowiedzi dlaczego tak odszedl. jedyna moja rada jest albo zapomniec o nim, albo do oporu probowac z nim rozmwiac. i przede wszystkim- nie obwiniac siebie! bo jesli naprawde bylaby to Twoja wina jego odpowiedz nie bylaby wykretna lecz konkretna. a tak to raczej on cos nawalil...trzymaj sie, jakby co,zawsze odpisze
napisał/a: Syla 2007-09-04 09:18
Hej, dziękuję że napisałaś do mnie . Raczej nie chodzi tutaj o inną kobietę, spotkałam ostatnio jego brata i powiedział że nie ma nikogo, wogóle był w szoku że w taki sposób się rozstaliśmy, myślał że wszystko sobie wyjaśniliśmy jak dorośli ludzie. Narkotyki też odpadają, był przeciwny i nie obracał się w takim towarzystwie. Jak odchodził to zostawił prezenty ode mnie i tak się zastanawiam czy mu ich nie wysłać? Przy okazji mogłabym dołączyć list i napisać mu o tym co czuję. Ale niewiem czy to wszystko ma sens, zaproponowałam mu spotkanie jakiś czas temu abyśmy sobie wszystko wyjaśnili ale on na to że raczej do niego nie dojdzie, tak jak by bał się spotkania ze mną. Tak się nie zachowują dorośli ludzie, skoro jestem mu już totalnie obojętna to dlaczego nie powie mi prosto w oczy jaki był powód jego odejścia i co o mnie myśli?
napisał/a: calvados 2007-09-04 10:26
Nie mozna mowic,ze ktos tutaj nawalil.

predzej napisalabym,ze ktos sie pogubil i moze nie chce obciazac ta druga choc kochana osobe swoimi problemami.

nie napisze nic nowego,ale tylko spokojna,rzeczowa rozmowa jest w stanie przyniesc Ci spokoj, niekoniecznie powrot

Zastanawiajace jest, dlaczego powiedzial,a raczej przeprosil,ze sie 'z nim meczylas'

Pomysl nad tym, to wazne. moze czul sie niedostatecznie kochany,akceptowany albo po prostu przestraszyl sie czegos...

Moze jednak czegos zabraklo w waszym zwiazku. sprobuj spokojnie zastanowic sie jak najprawde wygladaly relacje miedzy wami?

Gorzej, jesli On po prostu stchorzyl, odchodzac bez slowa.
Jesli tak, to daj sobie spokoj. Najgorszy bol nie jest wart bycia z mezczyzna, ktory zachowuje sie w taki sposob.

ale najpierw rozmowa.

Serdecznosci
C.
napisał/a: Syla 2007-09-04 11:15
Mi też się wydaje że się przestraszył, moze nie dojrzał do poważnego związku i poprostu uciekł. Zadzwoniłam dzisiaj do niego, odebrał telefon i zapytal czy coś się stało. Poprosiłam go o spotkanie, mamy się zdzwonić wieczorem, ciekawa jestem czy będzie miał odwagę się ze mną spotkać i szczerze porozmawiać. Chyba już nie liczę na powrót, chociaż bardzo bym chciała, brakuje mi go i tęsknię bardzo. Tak miło było go usłyszeć, nie chce mi się wierzyć że jeszcze tak niedawno się śmialiśmy i byliśmy tacy szczęśliwi. Nie chcę go naciskać to musi być jego decyzja ale najchętniej bardzo bym go przytuliła i nie puściła. Jeśli się spotkamy będzie mi bardzo ciężko być obok i nie móc go przytulić Doradźcie jak powinnam się zachować?
napisał/a: Ankaaaa 2007-09-04 11:33
chcialam powiedziec kilka slow w stronę calvados-napisales ze nie mozna mowic o tym, ze ktos nawalil ( ja tak napisalam o chlopaku Syli).mysle, ze za czesto na forum doswiadczylam czegos takiego,ze obie plcie staja w obronie mezczyzyn- bo on nie dojrzal, bo musi sprawe przemyslec, bo cos tak cos tam... a kobieta czeka. martw sie i czeka. ma w glowie slowa ukochanego, ze ja kocha i zawxze z nia bedzie. i ona czeka...a on w tym czasie, nie bede skrajna i nie napisze, ze sie zabawia,bo moze i sie martwi, ale egoistycznie.nie podoba mi sie to, ze takie chamskie i bezczeslne zachowaie tlumaczy sie zawsze "natura mezczyzn"- bo oni tacy sa, tak maja sa inni niz kobiety itd. srata tata.. jezeli mezczyzna (prawdziwy) chce cos przemyslec- to ma powiedziec, ze chce przemyslec.jezeli chce odejsc, to ma podac uzasadnienie- bo byl czescia czyjegos zycia i ma takie obowiazek w stosuku do osby, ktora zostawia.wiec uwazam, ze nawalil.miedzy ludzmi sie czasem cos psuje,czasem dziewczyna pewnych rzeczy nie widzi, ale ejsli mezczyzna odchodzi bez rozmowy, jakiegos wytlumaczenie to po prostu NAWALA. do SYLI-moge doradzic Ci spokoj, najlepiej zadnych lez. odstrzel sie, niezaleznie czy bedziecie razem czy nie, przynajmniej lepiej sie poczujesz:) i szczera rozmowe.powiedz wszystko,zebys potem nie zalowala, ze cos przemilczalas.zycze powodzenia, bede czekac, az napiszesz, jesli napiszesz, co ta rozmowa przyniosla. POWODZENIA!!!
napisał/a: Syla 2007-09-04 12:36
Dziękuję bardzo Ankaaaa że jesteś ze mną, niewiem czego się spodziewać ale mam nadzieję że sobie wszystko wyjaśnimy, jeśli wogóle zadzwoni.Dam znać Pozdrawiam
napisał/a: calvados 2007-09-04 12:50
Do Anki,

ludzka rzecza jest bladzic...

bladza zarowno mezczyni jak i kobiety..

Nie bronie facetow, zauwaz,ze napisalam,ze jezeli facet odszedl bez pozegnania bo jest tchorzem, to trzeba dac mu kopa i koniec.
napisał/a: Mari 2007-09-04 21:04
Syla witaj :) "jak się spotkaliśmy pierwsze o co zapytał to czy moi rodzice wiedzą tak jakby od tego miał zależeć dalszy ciąg wydarzeń, odpowiedziałam że tak i dalej to już prawie nic nie powiedział"

Mi się wydaje,że klucz jest w tym zdaniu...
Syla wyjaśnij to z Chłopakiem...

pozdrowienia
napisał/a: Ankaaaa 2007-09-04 22:01
syla i jak?? napisz koniecznie, czy wszysto juz okej.calvados-zgadza sie, tak napisales i slusznie:) ale latwo ci powiedziec, ze trzeba dac kopa i koniec. latwo ci powiedziec, bo jestes facetem, dlatego to jest forum kobiece. jakby kobietom bylo tak latwo dac tego kopa, to by faceci bardzo sie zdziwili, jak latwo stracic kobiete.i ze polowa ich zachowac jest totalnie beznadziejna. wina kobiet- malo konsenwencji i milosc do partnera i totalne oddanie. za nic.pozdrawiam!
napisał/a: calvados 2007-09-05 12:20
Droga Anko,

ja nie jestem facetem ;)

wcale nie jest latwo dac kopa,ale czasami to koniecznosc.ostatecznosc.

pozdrawiam
c.
napisał/a: Ankaaaa 2007-09-05 20:34
droga calvados- walsnie tak podejrzewalam i przepraszam za pomyslke plci:) kopa jest potwornie ciezko dac,czasem trzeba, ale to jest krotko mowiac straszne i bolesne i chyba czasem trzeba do tego dojrzec.pozdr!