bałaganiarz

napisał/a: Kunegunda 2007-07-27 13:00
mam chłopaka którego bardzo kocham, ale strasznie mnie denerwuje jego wada: jest strasznym bałaganiarzem, trzeba go prosić żeby w końcu zmył po sobie naczynia czy podłogę... mieszkamy ze sobą od pół roku i całe sprzątanie spada na moją głowę. Robię kursy w Warszawie i jak przyjeżdżam po tygodniu to nie poznaję mieszkania: wszędzie porozwalane ciuchy, naczynia, kapcie kleją mi się do podłogi.... nie mam wtedy sił... rozmawiałam z nim o tym, to posprząta jeden raz i znów to samo.... Ja go na prawdę kocham ale nie mogę znieść jego skarpetek pod łóżkiem... Czasem jak przyjdzie zmęczony z pracy potrafi zasnąć w rzeczach nawet się nie myjąc... Potrafię to czasem zrozumieć: o.k. zmęczenie wzięło górę, ale to się pojawia zbyt często. Co mam zrobić, proszę o dobre rady... może powinnam się wyprowadzić? A co dopiero po ślubie będzie? ponoć niektórzy faceci stają się np. z porządnych (udając ich przed ślubem) na bałaganiarzy... a co jak On jest taki już przed ślubem i po zamieszkaniu z nim przestał dbać o porządek??
napisał/a: Magdalenka8 2007-07-27 14:07
Łącze sie z twoim facetem za co serdecznie przepraszam;) Ja tez jestem ogromnym "brudasem" czasem az wstyd...ale do czego zmiezam - moj facet sprzata, myje , układa, scieli, nawet recznie pierze skarpetki!!! a mi czasem bardzo wstyd za mnie sama. Niestety takiego lenistwa nie da sie wytepic i musisz sie z tym pogodzic, bo ja jestem zywym przykladem balaganiaza. Kochaj go za to co w nim lubisz, a kazdy ma przeciez prawo do malych wad.
Pozdrawiam :)
napisał/a: maga8 2007-07-27 15:02
tez mam takiego w domu ale troszke udalo mi sie go nauczyc porzadku. najgorzej ze syn tez przejawia zamilowanie do balaganu:D.zwracam mu uwage (delikatnie mowiac) ale widocznie pewne rzeczy dziedziczy sie w genach;)
napisał/a: lady 2007-07-27 15:13
Mój mąż nie jest może aż takim bałaganiarzem, ale prowadzenie domu spadło na moją głowę, tak więc sama sprzątam, piore, gotuję itd. najbardziej w tym wszystkim denerwuje mnie fakt, ze on po sobie nie zmywa (niestety takie przyzwyczajenia wyniósł z domu rodzinnego), więc ostatnio zaczęłam się odwoływać do jego męskiej ambicji i gdy on zostawia brudne talerze w zlewie albo łazi w butach po mieszkaniu, to ja wtedy mówię, ze on nie szanuje mojej pracy, że ja sie narobiłam, a on ma to gdzies, ze nie mamy służącej itp. i wiesz, to nawet zaczyna skutkowac, zaczynam widziec jakie postępy...
napisał/a: maga8 2007-07-27 15:40
wiesz używam tych samych argumentów ale skutki sa różne... przede wszystkim zwraca uwage synowi a sam... no cóż, za dziecka nikt go nie nauczył to teraz trudno wymagac